Ci, którzy śledzą wiernie mój blog, wiedzą, że kilimy inspirują mnie już od jakiegoś czasu. W jednym z postów prezentowałam tkaniny skandynawskie, które bardzo mnie zainspirowały( link do posta) i zachęcam Was do ich obejrzenia, ponieważ są niesamowite. Ostatnio nowe warunki mieszkaniowe w postaci własnej pracowni pozwoliły mi na próbe stworzenia własnego kilimu. A ponieważ nie lubię się rozdrabniać i godzić na kompromisy, to od razu rzuciłam się na wielki format. Krosno zbudowałam z tatą - ma ponad 2m wysokości. Na poniższym zdjęciu widać pierwszy karton projektowy nałożony na ramę przed zaciągnięciem osnowy.
Po kilku miesiącach nieregularnej pracy jestem załamana tym jak niewiele udało mi sie zrobić. Ale i tak mam dużo przyjemności. Zadowolona jestem głównie z faktur i kolorów. Zobaczymy jak to się skończy... ;D
Podczas pracy popełniłam kilka błędów. Miałam problem już z naciąganiem osnowy na tak wielkie krosno. Niestety w efekcie powstało nierówne napięcie i to sie przełożyło na problemy z uzyskaniem płynnych linii i kształtów. W jednych miejscach osnowy się rozbiegają i w motywach powstaja duże uskoki. W innych miejscach osnowy sie zbiegły, co nastręcza problemów z przekładaniem wątków.
Śmiała koncepcja. Podoba mi się. Czekam na dalszy ciąg. :) M.
OdpowiedzUsuń:) Dziękuję, to na pewno nie moje ostatnie słowo. Oprócz tej pracy zamierzam również zabrać się za tkaniny ubraniowe. Nowo krosno, na którym będę je robić, jest już w budowie ;)
Usuń