wtorek, 21 kwietnia 2015

CORDONNET

Odkryłam coś ciekawego, co pewnie jest oczywiste dla konserwatorów i specjalistów od historii tkanin, ale dla mnie to nowość. Chodzi o jedwabną nić karbowaną stosowaną w broszowaniach, zwaną "cordonnet". Do tej pory widziałam tylko metalowe nici karbowane. Załączam zdjęcia makro jednej z moich tkanin, która ma w różnych obszarach broszowania nicią metalową zwykła i karbowaną. Na drugim zdjęciu widać nić metalową karbowaną.Na trzecim (większe zbliżenie) - można zauważyć, że niektóre blaszki się wykruszyły i dzięki temu odsłoniła sie budowa nici karbowanej.




Na środku zdjęcia widzimy fragment nici od której odpadła blaszka. Dotąd myślałam, że taka nic powstaje poprzez napięcie blaszki i rozuźnienie duszy jedwabnej, a teraz widzę, że oplot blaszką następuje już po skarbowaniu duszy, czyli jest zabiegiem dodatkowym. Proszę zwrócić uwagę, że taka nić składa się w rzeczywistości z dwuch nici: jedna jest cieniutka i bardzo napięta, a druga gruba i luźna. Cienka nić dodatkowo owija sie wokół grubszej, dzięki czmu skarbowanie się nie przesuwa i jest utrfalone. Będzie to jeszcze widoczne na kolejnych zdjęćiach, już innej tkaniny (tej, którą opisałam dokładniej w poście: http://fashion-hi-story.blogspot.com/2015/02/tkanina-biblijna-albo-mitologiczna.html)
To właśnie ta tkanina sprawiła, że zainteresowałam się karbowaną nicią jedwabną. Początkowo myślałam, że wykruzsyła się z niej po prostu blaszka metalowa. Potem jednak zauważyłam, że blaszki nigdy tam nie było. Marko zdjęcia odkryły przede mną kolejne tajemnice. Okazuje się, że cienka napięta nić bywała w różnych kolorach (odmiennych od luźnej i grubej) tak jak na zdjęciu poniżej. Luźna nić jest ecru, a napięta jest brązowa. Patrząc na tkaninę gółym okiem, w ogóle tego nie widać. Kolor cienkiej nici, nadaje jedynie ledwo zauważalny odcień całej powierzchni broszowanej tym ciekawym wątkiem. 


Tu z kolei widać wykruszone nici luźne. Na powirzchni pozostały miejscami tylko brązowe nici napięte.


Kolejne dwa zdjęcia prezentują fragmenty innych powierzchni broszowanych tej samej tkaniny. Widać tu zastosowanie zarówno nici ecru - zielonej i w całości ecru. Również te dwa przykłady wyraźniej ilustrują budowę nici: cienka nić nie tylko jest bardziej napięta niż grubsza, ale również oplata się wokół niec zapobiegając przesuwaniu sie skrabowania. Tak jak wspominałam, gołym okiem nie widać tych dodatkowych kolorów, efekt jest bardzo ogólny i subtelny, co świadczy o wielkim wyrafinowaniu sztuki tkackiej, w której ilość używanych środków jest niewyobrażalna. Możemy wyobrazić sobie, jak wnikliwie przemyślany był każdy projekt i ile decyzji podejmowano w celu ciekawego rozplanowania powierzchni i uzyskania zróżnicowanych efektów światłocieniowych. 




Ostatnie zdjęcie pokazuje jeszcze jeden ciekawy zabieg: różnicowanie grubości nici. W tym wypadku nić luźna jest jeszcze grubsza, przez co nici cieńszej prawi nie widac, a sfalowanie jest bardziej uwydatnione. Przypomina to fakturę karakuła.

poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Warsztaty haftu historycznego

Moi drodzy, w sotatnich dwóch grupach uczestników warsztatów haftu historycznego, powstały bardzo ładne prace, które muszę koniecznie zaprezentować. A już niedługo rusza kolejny cykl haftu historycznego w Splocie Artystycznym Przy Śniadeckich 17. Zapraszam zwłaszcza na majowe wykłady z kostiumologii:
http://www.splotartystyczny.pl/portfolios/subiektywna-historia-mody-wyklady-2/

Monika Osowska - tulipan w technice or nue i motyw zwierzęcy z tkaniny zBayeux w technice haftu chorągiernego


Aleksandra Surmak - wici roslinne w technice haftu metalowego i metalowego na podkładzie oraz motywy zwierzęce z tkaniny zBayeux w technice haftu chorągiernego



Monika Moskwa - motyw kwiatowy z habit a la francaise w technice haftu płaskiego, rycerz na koniu zaczerpnięty z tkaniny z bayeux w technice haftu chorągiewnego, brzoskwinia w technice or nue





Dorota wrońska - tulipan (w trakcie pracy) w technice or nue

środa, 15 kwietnia 2015

wykłady z kostiumologii MAJ 2015


Serdecznie zapraszam, na autorskie wykłady z kostiumologii, które rozpoczną się 25 maja 2015 w Splocie Artystycznym przy Śniadeckich 17 w Warszawie. Jest to cykl 10-u spotkań z dwugodzinnymi wykładami, które będą odbywały się w poniedziałki i środy. Poniżej zamieszczam opis zajęć i tematy 10-u wykładów.


Historia mody po mojemu – czyli wybrane wątki z dziejów ubioru w XVII i XVIII wieku na tle przemian obyczajowych i kulturowych.
Autorskie wykłady Anny Nurzyńskiej, która od wielu lat zgłębia kulturę XVII i XVIII wieku, to odkrywanie szerokiego kontekstu ubiorów tej epoki. Wybór tematów ma pokazać unikatowe spojrzenie na modę, które wykracza poza informacyjny charakter kostiumologii książkowej i pokazać słuchaczom, jak niejednoznaczna, pełna sprzeczności i bogata umysłowość baroku realizuje się przez strój historyczny. Tak samo jak malarstwo, czy rzeźba – moda ma swoją psychologię – a może nawet głębszą i bardziej rzeczywistą, bo nie ma przecież drugiej takiej sztuki, która byłaby bliżej człowieka niż ubiór.
  1. Heroiczny bóg wojny – czyli pyszne przejawy baroku w modzie męskiej.
  2. Les Indes Galantes – czyli wpływy wschodnie na modę europejską – zmysłowość, snobizm i kurioza.
  3. Kiedy kimono stało się rokokową suknią? - tajemnicza historia mantui i szustokora.
  4. Moda pod znakiem śmierci – wątki wanitatywne w modzie Zachodu pod koniec XVII wieku.
  5. Panie biorą się za panów – o rewolucji kulturalnej z braku piękna na początku XVIIw
  6. Państwo teatralne – estetyka totalitarnego oblicza baroku.
  7. Ucieczka do Arkadii – problemy z modą na obrazach Antoine Watteau
  8. madame de Pompadour – czyli uwolnione twórcze moce kobiety
  9. Wielkie włosy i królestwo fryzjerów – największa ekstrawagancja XVIII wieku.
  10. O naukowych damach, ich higienicznych sukniach i pięknych androidach pod koniec XVIII wieku.

wtorek, 14 kwietnia 2015

brokatela

Brokatele to tkaniny dekoracyjne przeznaczone na obicia, a niekiedy i ubiory, produkowane we Włoszech od końca XV wieku, a następnie również w Hiszpanii i modne jeszcze w wieku XVII.    Charakteryzuje je reliefowy wzór i dwa systemy osnów. Pierwszy tworzy atłasowy wzór (zwykle czerwony lub zielony) na tle wątków w splocie skośnym, przeważnie w kolorze żółtym. Drugi system osnów wiąże wątki lniane lub jedwabne nieodgotowane, które stanowią wzmocnienie tkaniny i widać je po lewej stronie. Czasami dodawano wątki metalowe w dekoracji tła. 
Tego typu tkaniny nie należą do moich ulubionych, stąd spotkała mnie ostatnio na prawdę fajna niespodzianka. Miałam w swojej kolekcji jeden mały fragment brokateli z końca XVII wieku w kiepskim stanie, którą kupiłam jako część kompletu innych, bardziej mnie interesujących fragmentów:

Natomiast jakiś czas później kupiłam dwa fragmenty tkaniny opisanej przez sprzedawcę jak XIX wieczna. Wydawało mi się, że jest w rzeczywistości starsza i chociaż nie do końca pasowała do mojego gustu, to wydała mi się cenna i kupiłam ją za śmieszną cenę. Potem leżała długo na dnie szuflady, trochę zapomniana, nawet nie wpisałam jej do swojego katalogu, a z resztą nie byłam pewna jak ją datować. Ostatnio jednak wyjęłam ją ponownie i nabrałam pewności, że jest znacznie starsza niż z XIX wieku. Zaniosłam ją wczoraj do muzeum na konsultację, ale tkanina wzbudzała wątpliwości, zwłaszcza ze względu na doskonały stan zachowania. Zajrzałyśmy do katalogu tkanin w muzeum w Kolonii i ku mojemu całkowitemu zaskoczeniu, okazało się, że mają tam identyczną tkaninę jak moja, pasował również opis techniczny i opis krajki. Brokatela była datowana na połowę XVI wieku, tym samym okazało się, że tkanina, którą dotąd lekceważyłam jest najstarszą w moich zbiorach. Wszystko przez to, że nie przepadam za XVI wiekiem i ten okres stanowi czarną dziurę w mojej wiedzy.
Oto moja tkania (dwa fragmenty 90x20cm i 39x20cm - zdjęcia przedstawiają tylko niewielkie fragmenty, czyli tyle ile zmieściło się w skanerze):



Zdjęcie z katalogu z Kolonii z opisem technicznym:


taka sama tkanina w  zbiorach V&A:

Podobna tkanina w zbiorach krakowskich:


inne podobne tkaniny w zbiorach krakowskich:


poniedziałek, 13 kwietnia 2015

rozważania o stroju władcy


Między władcą a jego strojem zaciera się wyraźna granica. Kostium przestaje być jedynie zewnętrzną dekoracją, a staje się faktycznym ciałem monarchy. Poprzez swoją potężną symbolikę, strój ten kreuje postać władcy, nadając mu cechy nadnaturalne. Wiąże go z kosmosem, wiecznością i poprzednimi władcami; łączy go z Chrystusem i wizualizuje Jego królewskość; znamionuje władze polityczna i duchową czyniąc go królem - kapłanem na wzór Zbawiciela. 
Osobowość i prywatna twarz króla tak dosłownie zostają zasłonięte przez jego strój, że w oczach poddanych - nie istnieją i faktycznie na świetle roli monarchy - nie mają one żadnego znaczenia.  Stąd też mówi się o podwójnym ciele króla. 
Każdy, kto staje się władcą, przeistacza się w niego za pomocą stroju, który jest obrazem uniwersalnym, z czego wynikają rozmaite konsekwencje i dylematy. Po pierwsze: czy istnieje rozróżnienie między wizerunkiem króla konstruowanym za pomocą kostiumu, a innymi wizerunkami, takimi jak portrety, czy posągi? Logicznie rzecz biorąc - nie. Wykorzystał to Ludwik XIV, który posyłał swój portret tam, gdzie nie mógł stawić się osobiście, aby malowany obraz z jego podobizną, uczestniczył w danych uroczystościach zamiast niego, zasiadał tam na przygotowanym tronie, a także w jego imieniu odbierał hołdy poddanych. Podobnie było z jego portretem koronacyjnym wiszącym w sali tronowej, który go zastępował podczas jego fizycznej nieobecności w tym miejscu. Poddanie nie mogli odwracać się tyłem do portretu, utożsamiając go z żywym królem. W ten sposób król mógł przebywać w kilku miejscach na raz i tym doskonalej wywiązywać się z nadmiaru obowiązków. Pokazuje to również brak wyraźnego rozróżnienia pomiędzy wizerunkiem żywego monarchy, a jego portretami, jako że ów żywy wizerunek, jest dla poddanych uniwersalnym, ruchomym obrazem władcy, a nie osoby prywatnej. Różnica leży wyłącznie w środkach wyrazu (farba, kostium, marmur).
Drugi dylemat wynika z poprzedniego, a jest nim zasadność istnienia konkretnego człowieka - władcy, skoro każdy kto "wejdzie w jego kostium", wciela się w niego. Czy zatem władcą jest człowiek, czy kostium? Problem ten poruszył Alexander Dumas w "Człowieku w żelaznej masce", gdzie podmieniono króla na jego brata, ubierając go w królewskie szaty. Podobieństwo twarzy obu braci, miało być może jedynie praktyczne znaczenie dla członków dworu, ale z pewnością nie miało żadnego znaczenia dla ogółu poddanych. Istotny jest fakt, że królem staje się ten, kto jest obrazem króla, a więc wdziewa jego kostium. Możemy sobie zatem wyobrazić, że strój królewski jest rodzajem ikony z otworem na twarz, za którą można podstawić dowolna osobę. Czy jest tak istotnie? Możliwe, że cywilizacja europejska nie cofnęłaby się przed stworzeniem takiej fasadowej tradycji, gdyby nie jej chrześcijańskie fundamenty. Jedynie dogmat o duszy, oraz idea namaszczenia i dziedziczenia stoją jak sądzę na przeszkodzie takim działaniom. Sam wizerunek bez duszy nie może być władcą, ponieważ król jest obrazem Chrystusa - króla - kapłana, a jedynie ludzka dusza może stanowić medium tego boskiego powiązania. Dusza zaś, nie może być uniwersalna i zawsze jest indywidualna, stąd namaszczenie na króla dotyczyć może jednej konkretnej osoby, a nie grupy figurantów użyczających swego ciała dla kostiumu, aby spełnić polityczną funkcję. Takie działania maja w sobie coś z pogańskich rytuałów, jak w starożytnej Grecji, gdzie kapłan - aktor wkładał maskę bóstwa i stawał się nim, tak że właściwie pozwalał ożyć masce i korzystać jej ze swoich członków i zdolności motorycznych w czasie misterium. 
Również tradycja dziedziczenia władzy sprzeciwia się takiemu sposobowi myślenia. Dziedziczenie, wraz z hierarchią społeczną i podziałem ról, zapewnia pokój i wyznacza porządek boży na ziemi. Prawo to, traktowano jak świętość i ufano, że Bóg sam wybiera pomazańca na władcę - konkretnego człowieka. 
Uniwersalny obraz monarchy, którym jest sakralizujący kostium, jednocześnie zasłania indywidualność kryjącej się za nim osoby i jest od niej nieodłączny. Współistnienie tych dwóch wykluczających się idei i ich wzajemne stosunki są tajemnicą...

sobota, 11 kwietnia 2015

Konkurs na rekonstrukcję w Wilanowie



Zapraszam do udziału w tegorocznym konkursie Muzeum pałacu w Wilanowie na rekonstrukcje ubiorów z czasów Króla Jana Sobieskiego, przy którego organizacji miałam przyjemność współpracować. Już w 24 i 25 kwietnia, w Staromiejskim Domu Kultury, odbędą się bardzo ciekawe dwudniowe konferencje - wykłady i warsztaty. Warsztaty otwiera moje wystąpienie  połączone z projekcją mojego filmu "Odjazd na Cyterę", a następnie kolejne, fascynujące prezentacje. Będzie można posłuchać między innymi pani kustosz z działu tkanin i ubiorów zabytkowych w Muzeum Narodowym w Warszawie - Ewy Mianowskiej, mojej drogiej koleżanki Zuzy Chmielewskiej, której wykłady są zawsze bardzo ciekawe, Anny Gniecieckiej - konserwatorki tkanin i bardzo wnikliwej wiedzy, Justyny Bornińskiej z którą kiedyś odbywałam praktyki w Muzeum Narodowym i innych. Pełny program i szczegóły w linku 
http://www.konkursmoda.wilanow-palac.pl/index.php?header_id=1&menu_id=86&lang=PLEmotikon wink, przy którego organizacji miałam