sobota, 21 czerwca 2014

Czerwona suknia część 1

Dzisiaj jak obiecałam zdjęcia kolejnej sukni do filmu "Odjazd na Cyterę", tym razem czerwona. tak jak wszystkie kostiumy, ten również nie jest skończony. Jego uzupełnieniem będą mankiety z futra rudego lisa (przy jednym rękawie jest już przyszyty fragment futra), oraz długie rękawiczki i mufka z tego samego futra. Jedna rękawiczka i mufka są już gotowe i widać je na filmiku making of:


Tych elementów nie ma na pierwotnym projekcie kostiumu, ponieważ pomysł pojawił się niedawno:


Sama suknia wierzchnia jest swobodną interpretacją oryginalnego kroju mantui - dodałam asymetrię a drapowaniu, przerobiłam rękawy i fałdy przednie, a zachowałam oryginalną formę pleców. Ale spódnica to był totalny eksperyment. Zainspirowała mnie pewna kreacja Charlesa Wortha - suknia balowa luźno wzorowana na modzie przełomu XVII i XVIII wieku, czyli okresu w którym rozgrywa się akcja mojego filmu. To znaczy że właściwie popełniłam wtórny eklektyzm, albo jakoś tak... Nie maiłam żadnego wykroju takiej asymetrycznej spódnicy i to było wielkie wyzwanie. Upięłam formę próbną z folii remontowej na manekinie i metodą prób i błędów doszłam do tej konstrukcji. Wykrój wyszedł bardzo dziwny, więc kiedy musiałam wyciąć go z tkaniny, którą wcześniej mozolnie ręcznie malowałam, kosztowało mnie to wiele emocji. W końcu udało się, chociaż uważam że nie jest idealnie, to przynajmniej udało mi się osiągnąć zbliżoną formę. 

Charles Worth lata 80' XIX suknia balowa

A oto efekt końcowy. Nie obrobiłam jeszcze wszystkich zdjęć, dlatego ujęcie z przodu i profilu, jeszcze pojawi się na dniach:


Z tej strony na biodro opada drapowana suknia wierzchnia, a z drugiej strony, jest zbudowane asymetryczna spódnicą. Zdjęcie na którym lepiej to widać jest nieobrobione, więc na razie wrzucę w małym rozmiarze:


Tkanina spódnicy to jedna z tych które malowałam:



Inspirowałam się tu wzornictwem Lemana w stylu abstrakcyjnym z połowy lat 10' XVIII wieku.



Gorset obity jest tkanina firmy Robert Allen z wzorem inspirowanym połową XVIII wieku, ale ta nieścisłość historyczna moim zdaniem nie jest tu przeszkodą - z jednej strony dlatego, że nie zależy mi na ścisłej rekonstrukcji, a z drugiej dlatego, że kolorystycznie i kompozycyjnie, tkanina Roberta Allena jest świetnym dopełnieniem całej reszty. Na tym zdjęciu widac również, że suknia wierzchnia jest uszyta z dwóch taft różniących się nieco odcieniem. Obie maja osnowę w musztardowym kolorze, ale jedna ma wątek ceglasty, a druga wątek różowy. Starałam się uzyskać większe bogactwo odcieni. Po części wynika to z mojej fascynacji zabytkowymi ubiorami, które zazwyczaj sa częściowo wypłowiałe i barwy tkanin z których sa wykonane, mienią się różnymi tonami. Uważam że taki efekt jest o wiele szlachetniejszy niż jeden, tępy kolor. Różnice tonalne widać też na zdjęciu sukni widzianej od tyłu:


W upięciu trenu zależało mi na bardziej nowoczesnym i swobodnym efekcie niż w typowych barokowych drapowaniach. Linia bioder opada asymetrycznie na prawo i jest przeciwwagą dla kąta opadania biodra zbudowanego przez spódnicę na lewym biodrze. Jednocześnie ta asymetria jest tylko pozorna, ponieważ oba spadki mają ten sam kąt nachylenia i razem tworzą równoboczną piramidę. W efekcie powstaje harmonijna, pozorna asymetria. 



piątek, 20 czerwca 2014

Pierwsza suknia

Tak jak obiecywałam, wstawiam po kolei suknie do filmu "Odjazd na Cyterę". Dzisiaj deszabilka, na obrabianiu zdjęć zszedł mi calutki dzień, więc nic nowego nie uszyłam, ale co zrobić... Ta suknia zagra w oddzielnej sekwencji filmu, która będzie bardziej realistyczna niż większość scen. Z tego względu nie poddawałam tej sukni żadnej stylizacji ale pozwoliłam sobie na rekonstrukcję, aby podkreślić kontrast między nią a resztą kostiumów. Zrealizowałam ją na podstawie znanego kroju robe battante z jedwabnej tafty o różowej osnowie i zielonym wątku. Projekt sukni:


A oto efekt:


Pod suknią spódnica i niewielki panier


Bawet haftowałam metodami eksperymentalnymi. W pierwszej warstwie są rokaje haftowane na podkładach z reliefowym efektem, nicią metalizowaną, oraz sztuczne galony. Na to naaplikowałam różowy szyfon z którego powyprówałam wiekszość nici w efekcie czego powstała "przesiana" pajęczyna. Bawet jest dodatkowo wyszywany metalowymi cekinami i koralikami.



Jestem szczególnie zadowolona z mankietów, zawsze o takich marzyłam, wolę ten model zdecydowanie bardziej niż infantylne makiety pagodowe. Myślę, że udały się bardzo dobrze;)



czwartek, 19 czerwca 2014

Sesja w trakcie...

Dziś z mamą robiłyśmy sesję trzech sukni do filmu "Odjazd na Cyterę". Suknie nie są jeszcze skończone, ale zdjęcia były niezbędne do portfolio. Dziś wrzucam kilka z nich - takich roboczych, a jutro obrobione zdjęcia pierwszej sukni:












środa, 18 czerwca 2014

TULIPIERA

Słyszeliście kiedyś o tulipierach? Widywałam wcześniej te naczynia, ale gdzieś przeczytałam, że służyły one do przechowywania olejków zapachowych, które wypełniały pomieszczenia przyjemna wonią. To  były błędne informacje i dziś przez przypadek dowiedziałam się, do czego w rzeczywistości służyły te osobliwe przedmioty. 



Wynaleziono je w Holandii, (bo gdzieżby indziej) - kraju słynącym z produkcji i importu porcelany, a także z hodowli tulipanów. Holandia dostarczała tulipanów dla całej Europy; to tam w połowie XVII wieku rozpoczęła się słynna tulipomania. Tulipany stały się modnym, pożądanym kwiatem ze świata egzotycznego. Ich cebulki sprzedawano za astronomiczne ceny (jedna cebulka mogła osiągnąć wartość kamienicy w stolicy) i powierzano pieczy ogrodników królewskich i arystokratycznych rodów. lubowano się w różnorodności ich gatunków, które precyzyjnie rozrysowywano na przyrodniczych rysunkach. Rysunki te, stawały się następnie wzorem dla haftów zdobiących ubiory arystokratyczne i tkaniny w eleganckich wnętrzach. Holenderscy malarze, utrwalali tulipany na słynnych obrazach z bukietami kwiatów w porcelanowych wazonach na czarnym tle. Na tych płótnach, kwiaty nabierały dodatkowo symbolicznego znaczenia, niekiedy vanitatywnego. Tulipany jako symbol zbytku, potrzebowały specjalnej oprawy, która podkreślałaby ich piękno i unikatowość, tak samo jak wspaniale rzeźbiona i złocona rama, która podkreśla piękno malowidła. Taka oprawą była właśnie tulipiera. Zazwyczaj było to naczynie z porcelany biało niebieskiej malowanej w motywy chinoiseries, lub wzornictwo europejskie, w wymyślnym, dekoracyjnym kształcie. bardzo często inspiracją dla formy tulipiery była porcelanowa wieża w Nankinie, albo inne budynki z dalekiego wschodu, znane Europejczykom z nielicznej ikonografii. Charakterystycznym elementem, odróżniającym tulipierę od wazy, sa liczne otwory na całej powierzchni, z których wyrastają pojedyncze tulipany. No właśnie - wyrastają. Najciekawsze jest to, że tulipiera nie służy tak jak wazon jako stojak do kwiatów ciętych, lecz do hodowli w pałacowym wnętrzu. W środku umieszcza się cebulki kwiatów w taki sposób, że rosną one od początku w naczyniu, a gdy dojrzeją, rozwijają swoje kielichy na zewnątrz tulipiery. W ten sposób dekoracja była bardziej trwała, a drogocenne kwiaty nie więdły tak szybko. Była to bardzo kosztowna dekoracja dostępna jedynie bogaczom i wspaniale wpisująca się w charakter barokowych wnętrz łączących w sobie przepych wschodu i zachodu. 





gigantyczne XVII wieczne tulipiery w formie architektury chińskiej:




Tulipiery często nawiązywały również do architektury ogrodowej:



współczesna tulipiera w kształcie budowki chińskiej, w kolorze żółtym kojarzonym również z dalekim wschodem:


wtorek, 17 czerwca 2014

Costumes for Cythera making of

Moi drodzy, po długim oczekiwaniu pragnę zaprezentować Wam pierwsze konkretne owoce mojej pracy nad kostiumami do filmu "Odjazd na Cyterę". Filmik making of, pojawi sie niedługo na portalu Kickstarter w celu uzbierania brakujących funduszy na elementy scenograficzne. Ale już jutro powstanie sesja zdjęciowa kolejnych strojów, które opublikuję również tutaj. Mam nadzieję, że dzisiejszy filmik rozbudzi Waszą ciekawość i podzielicie się nim ze znajomymi;)


Zdjęcia i montaż: Karl Nesser

środa, 11 czerwca 2014

O sztuce ogrodów po Holendersku

Odłóżmy na razie na bok temat ananasów. Znalazłam slajdy z fantastycznej Holenderskiej książki i sztuce ogrodów. "Nederlandsten hovenier" (czyli niderlandzki ogrodnik) autorstwa J. van der Groen wydana w Amsterdamie w 1670 roku. Nie znam języka holenderskiego, więc cały ten tekst jest dla mnie niedostępny, ale same ryciny stanowią olbrzymią wartość poznawczą i oczywiście ogromnie inspirującą.  Wstawiam to zaledwie kilka wybranych (według mnie najciekawszych), które stanowią projekty parterów ogrodowych, drewnianych konstrukcji dla pnączy i krzewów, czy też altan, fontann, ścieżek i rozwiązań dekoracji podwórzy pałacowych. Co ciekawe olbrzymia część tego wzornictwa wywodzi się jeszcze ze średniowiecza, inne dekoracje są renesansowe, jeszcze inne już barokowe i to w świetnym wydaniu.  






Ta fontanna to ciekawostka dla wielbicieli skalistych stylizacji w XVII i XVIII wieku. Wsparto ją na skale, która zapewne w praktyce jest rzeźbą, a strugi wody które ją otaczają, wybijają spomiędzy małych kamyczków








Poniżej kilka konstrukcji drewnianych, które malowano na zielono. Wewnątrz mich sadzono krzewy o małych i gęstych listkach. krzewy wypełniały te konstrukcje, a gałązki które wystawały przez kraty były przycinane. W ten sposób konstrukcja była zakryta zielenią i całe dzieło wyglądało jak krzak w kształcie budynku. W niektórych z nich tak jak poniżej, występują arkady z ławką, inne - to całe tunele z oknami i skomplikowaną architekturą. Żeby uzyskać krzew o tak złozonej formie, trzeba było mieć wielki talent ogrodniczy. Wyobraźmy sobie jak niekorzystne byłyby w tym wypadku przerzedzenia rośliny w niektórych miejscach. całość wygląda pieknie ale pod warunkiem, że wszystkie krzewy rosną ciasno i sa w perfekcyjnej kondycji: żadnych przerzedzeń, żadnych żółtych liści. 





















Poniżej bardzo ciekawe projekty ścieżek pomiędzy którymi występują trawniki w formie ornamentów. Spacer po ścieżce w kształcie nieregularnej krzywizny, był dopełnieniem sztuki gestu i wyrafinowanego ubioru w XVII i XVIII wieku.