Moi drodzy, muszę się Wam pochwalić, że ostatnio razem z Lidią Sadowską dokonałyśmy czegoś niebywałego - postawiłyśmy wspaniałą, profesjonalną scenografię mimo olbrzymich przeciwności. Dzięki niesamowitym zdolnościom Lidii, która potrafi załatwić wszystko, udało się zrealizować spory projekt bez wsparcia teatralnej infrastruktury i pracowni, bez asystentów i techników, a przede wszystkim z budżetem, który był o ponad połowę mniejszy niż w mojej pracy dyplomowej (sic!). Sukces zawdzięczamy wielkiemu poświęceniu i pracy charytatywnej całego zespołu życzliwych znajomych. Pragne więc z całego serca, jeszcze raz podziękować za pomoc Piotrowi Słomczyńskiemu, Karolinie Piłatowicz, Bartkowi Sosnowskiemu, Kubie Wysockiemu i Robertowi Kowalczykowi. Jednocześnie zapraszam Was na spektakl "Mój syn Maksymilian", który od piątku można oglądać w teatrze Oratorium mieszczącym się w bazylice na Kawęczyńskiej.
reż. Marcin Kwaśny
wystepują: Ewa Ziętek, Łukasz Lewandowski, Dariusz Kowalski, Ksawery Szlenkier
Tak wygląda efekt końcowy, który jest o dziwo pełną realizacją moich projektów. Jestem wzruszona faktem, że wszystko stoi na swoim miejscu, i mamy świetną kompozycję (drewniane łuki są w rzeczywistości proste, tylko trochę się zniekształciły w obiektywie aparatu).
A tak wyglądała wizualizacja:
Na scenie powstała odtworzona cela św Maksymiliana Kolbe w przestrzeni, która w procesie spektaklu nabiera cech sakralnych - świątyni jako miejsca ofiary i tła dla misterium w ostatnim akcie.
A tu jeszcze kilka zdjęć z montażu, który trwał rekordowo długo - prawie trzy doby:
Na zdjęciu Lidia Sadowska, z którą wspólnie stworzyłyśmy scenografię.
A tu Piotr Słomczyński, który został naszym głównym technikiem i z resztą chłopaków postawił naszą scenografię z resztek i materiałów z odzysku.
W tle nogo Chrystusa - najpiękniejszy element scenografii, który wyrzeźbiła dla nas pani Ilona Buśkiewicz z pracowni modelatorskiej Opery Narodowej. Razem z Lidią malowałyśmy je i pokrywałyśmy płatkami złota.