poniedziałek, 5 lutego 2018

XVIII-to wieczne "misterium" toalety cz.1

fot. Cezary Pomykało - zdjęcie z pokazu fryzur przedstawionego przez Towarzystwo Stanisławowskie 3 maja 2017 w sali balowej Muzeum Łazienki Królewskie w Warszawie

WSTĘP

     Człowiek pracy wyrwany z krótkiego snu tuż przed bladym świtem nie może zajmować się toaletą. Zmuszony jest ograniczyć się do najbardziej niezbędnych i czynionych pośpiesznie czynności, których jedynym celem jest przygotować się do pracy. Służą mu do tego nieliczne przedmioty, których prostota nie utrudnia szybkiego użycia. Jego ubiór jest mocny, wytrzymały, ciepły i wygodny, a przy tym skonstruowany w taki sposób, że można go założyć samodzielnie i w pośpiechu. Wszystko to rządzi się bezlitosnym praktycyzmem, który jedynie w niedziele i święta z pogardą jest odrzucany w imię tęsknoty do piękna wyrażanego w topornej, ludowej estetyce, gdzie obok pstrokatych, grubych tkanin i krochmalonych koronek, zobaczyć można brud wyrośnięty w twarde ręce. 
    W kontekście tego obrazu łatwo uzmysłowić sobie olbrzymią przepaść pomiędzy toaletą arystokraty, a porannymi przygotowaniami ludzi najniższej klasy. Przepaść ta pogłębiła się zwłaszcza po "reformie" kultury arystokratycznej, jaka rozpoczęła się we Francji w I połowie XVII wieku.  Wówczas w odpowiedzi na pogłębiający się kryzys elit, kilka znamienitych dam, jak również kardynał de Richelieu rozpoczęli różnego rodzaju działania w celu przywrócenia prestiżu upadłemu rycerstwu. Świadomie i konsekwentnie "projektowano" styl życia i kulturę na miarę nowych czasów, w oparciu rzecz jasna o solidny fundament tradycji. Walczono o piękny język, o rozwój nowożytnej francuszczyzny, wspierano rodzącą się klasykę literatury i dramatu, rozwijano sztukę konwersacji. Nastąpiła odnowa teatru i wszelkich sztuk, a w ślad za nimi rzemiosł i sztuki użytkowej. Nastąpiły więc wielkie zmiany w ubiorze i tkaninach, biżuterii i fryzurach. Odmienieni arystokraci prezentowali się znakomicie w odmienionych wnętrzach i ogrodach, wśród odmienionych mebli i bibelotów.

Glenn Close jako markiza de Merteuil w buduarze, w stroju rannym - negliżowym w filmie "Niebezpieczne Związki"

      Temu odnowieniu kultury przyświecał od początku cel odróżnienia arystokracji od pospólstwa, do którego poprzez wspomniany kryzys (którego tu nie będę omawiać aby za bardzo nie oddalać się od tematu) co raz bardziej się upodabniała. Dla nowej tożsamości klasowej kluczowy był więc kontrast podkreślający odmienne role i powołanie różnych klas społecznych. Ten kontrast uwidaczniał się na każdym polu. Jeśli więc chłop pracował - książę brzydził się pracą w największym stopniu (jego obowiązkiem jest rycerska obrona ojczyzny w służbie króla i własnych poddanych). Ruchy chłopa były praktyczne i celowe, a gesty księcia artystyczne i symboliczne. Mowa chłopa była prostym systemem komunikacji, a język księcia grą słowną albo śpiewem. Taniec chłopa służył odreagowaniu ciężkiej pracy, a taniec księcia był skomplikowanym baletem, sztuka prezencji z symbolicznymi pozami. Dom chłopa był schronieniem przed zimnem i deszczem, a dom księcia to scenografia teatralna odrywająca go od siermiężnej rzeczywistości. Ten sam kontrast dotyczył oczywiście toalety. Można rzecz nawet, że toaleta jest zjawiskiem istniejącym jedynie w życiu osoby uprzywilejowanej, dla wszystkich innych jest niedostępnym, tajemniczym zwyczajem w którym praktycyzm jest zmarginalizowany do granic możliwości. 

TOALETA W KULTURZE ARYSTOKRATYCZNEJ

Nicolas Lancret - Cztery pory dnia - rano 1740

       Toaleta w kulturze arystokratycznej jest przeciwieństwem porannych przygotowań człowieka pracy. W świecie elit, który brzydzi się siermiężną rzeczywistością i dąży do teatralizacji życia - toaleta jest poważnym "misterium" przeistaczania się z roli do roli. Pozbawiona pragmatyzmu do granic możliwości, nie może być szeregiem pośpiesznych czynności. Elegancki arystokrata rozkoszuje się procesem przebierania i charakteryzacji - upiększania i tworzenia artystycznego wizerunku, przeciąga ten proces w czasie. Im jest dłuższy, im bardziej skomplikowany, tym wszak więcej mówi o tym, że pan lub pani nie muszą śpieszyć się do pracy, a wielka liczba ich przywilejów i tytułów wymaga wielkiej liczby czasochłonnych i wyrafinowanych zabiegów, które o tym zaświadczą. Tak jak kostium teatralny jest wyraźnym znakiem postaci dramatu - zakorzenia ją w świecie przedstawionym, tak samo strój codzienny, fryzura i makijaż arystokraty ma być ikoną ich miejsca w porządku bożym. 
         Długotrwała toaleta, jest zarazem toaleta publiczną- ceremonią o charakterze reprezentacyjnym. Wymaga więc publiczności i odpowiedniego otoczenia. Tym otoczeniem jest paradna sypialnia albo buduar, których wystrój najlepiej świadczy o zamożności, guście i wykształceniu właściciela. Drogocenne obicia ścienne i piękne meble podkreślają powagę toalety. 
         Nie bez znaczenia są widzowie tego "spektaklu". Na dworze króla jest nimi cała rodzina i dworzanie - liczba osób tak wielka, że trzeba ja było podzielić na sześć grup, które wchodzą i wychodzą w ustalonym porządku podczas porannego lever. Na dworze księcia i hrabiego, nie uprawiano aż tak sztywnej ceremonii, ale samotna toaleta zdarzała się rzadko. Uczestniczyli w niej przyjaciele - goście i rodzina, ksiądz kapelan, którzy towarzystwem i dowcipem zabawiali zajętego toaletą eleganta. Zjawiały się też osoby niższych stanów w rożnych interesach. Przynoszono więc pocztę, oferowano usługi, załatwiano interesy, proszono o protekcję.
             Im więcej osób towarzyszyło wytwornej pani lub panu w czasie toalety, tym wyższy był ich status społeczny. 

Dawniej nie wypadało, by wyłączając czas modlitwy, człowiek szlachetnie urodzony bywał samotny, a obyczaj ten przetrwał jeszcze wiele lat. Zarówno maluczcy jak i wielcy potrzebowali towarzystwa. Najgorszą biedą było osamotnienie, dlatego też poszukiwał samotności pustelnik, bo była formą umartwienia i ascezy.

P. Aries, Historia życia prywatnego, tom III, Wrocław 2005, str. 13

Dosadniej ujęła to książna du Maine:

Księżna du Maine, nie czując się lepiej, łajała swego lekarza i mówiła: "Warto było nakładać mi tyle prywacyj i kazać mi żyć na odludziu! - Ależ Wasza Wysokość, wszakże jest w zamku czterdzieści osób. - Ech, czy pan nie wie, że czterdzieści, czy pięćdziesiąt osób to jest odludzie dla księżniczki?".

Chamfrort, Charaktery i Anegdoty, Warszawa 2010, str. 17

       W tym kontekście widzimy wyraźnie, że toaleta w XVII i XVIII wieku znajdowała się w centrum kultury arystokratycznej,która była w tak poważnym stopniu oparta o estetykę traktowaną jako nośnik symboli. 


fot. Anna Nurzyńska-Dziemska. Scena toalety męskiej zaaranżowana przez Towarzystwo Stanisławowskie w apartamentach króla w pałacu w Łazienkach Królewskich. Pierwszy strój od lewej: Ludwik Sudawski Atelier, dwa kostiumy postaci w środku - Atelier Saint-Honore, strój po prawej autorstwa Moniki Krajewskiej.

ciąg dalszy nastąpi...

5 komentarzy:

  1. Arcyciekawy opis obyczajów ☺ Może powinnaś napisać książkę o kulturze arystokratycznej w XVIII wieku. Na pewno bym ją kupiła ☺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Myślę o tym, ale sama mam za małą wiedzę. Moze dobry by byl zbiór esejów roznych autorów. Dzuekuje bardzo.i pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  2. jestem podobnego zdania, jak powyżej, nader ciekawe i wnikliwe studium. Co do samej zasady XVIII wiecznej toalety , to bardzo mi sie podoba to "misterium" choć żyjąc dzisiaj myślimy realnie, bez takich podziałów klasowych widocznych w każdym calu życia, w tym również w porannej toalecie, ale odcinając sie od rzeczywistości, bardzo mi się to podoba, pozdrawiam i czekam na c.d.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. No tak, moje życie też wygląda zupełnie inaczej. Ale od czasu do czasu lubie sie 'pobawic' w xviii wiek ;-)
      Pozdrawiam

      Usuń