wtorek, 24 października 2017

Pałac Mała Wieś cz.2

fot. Magdalena Nurzyńska
costumes: frock by Monsieur Sudavski Atelier, gown by Atelier Saint-Honore, gown by Magdalena Mazur, frock by Atelier Saint-Honore, frock by Atelier Saint-Honore

Ostatni weekend września spędziłam wraz z Towarzystwem Stanisławowskim w Pałacu Mała Wieś pod Warszawą. Pałac wybudowany w latach 80' XVIII wieku, zachował się w zadziwiając dobrym stanie. W niemal wszystkich salach można podziwiać oryginalne, klasycystyczne freski o wysokiej wartości artystycznej. Moją ulubioną była sala pompejańska, malowana w groteski godne Prelsha. Ponad to właściciele pałacu postarali się, żeby zakupić bardzo dobre repliki mebli z XVIII wieku, które cudownie dopełniały nastrój wnętrz. na czterech rogach pałacu, znajdują się oryginalne oficyny zamienione na uroczy, kameralny zespół hotelowy, w którym mieliśmy przyjemność spać i spędzać chwile prywatności. Oczywiście cały kompleks pałacowy położony jest w sporym ogrodzie mieszczącym jeszcze pokaźną oranżerię. Cały ten piękny teren był do naszej dyspozycji w sobotę i niedzielę. W ciągu dnia tradycyjnie tworzyliśmy dioramy dla zwiedzających na trenie ogrodu. Po południ przedstawiliśmy w oranżerii pokaz na temat XVIII-to wiecznej mody, fryzur i kultury buduaru. Za jakiś czas opublikuję nagranie z tego pokazu. Dla nas największą atrakcja była jednak kolacja w pałacu, w sobotę wieczorem, która była uświetniona kameralnymi występami operowymi i innymi rozrywkami. Był to jeden z naszych najbardziej magicznych wieczorów. Uzbierało się też dużo pięknych zdjęć, które relacjonują pobyt w Małej Wsi i dzisiaj publikuję drugą ich część, przedstawiającą czas spędzany przez nas w ogrodzie.  Autorką zdjęć jest Magdalena Nurzyńska.

Last weekend of september I spent with the Towarzystwo Stanisławowskie at the Mała Wieś Palace near to the Warsaw. The palace was built in the 80s of the 18th century, preserved in very good condition. In almost all the rooms you can admire the original, neoclassical frescoes of high artistic value. My favorite was Pompeian room, painted in grotesque in Prelsh style. In addition, the owners of the palace tried to buy very good replica of furniture from the eighteenth century, which miraculously complemented the mood of the interior. At the four corners of the palace, there are original annexes converted into a charming, intimate hotel complex, where we had the pleasure to sleep and spend some time in privacy. Of course, the entire palace complex is located in a large garden, whith a large orangery. All this beautiful area was at our disposal on Saturday and Sunday. During the day we traditionally created dioramas for the visitors in the garden. In the afternoon we presented a show in the orangerie, about 18th-century fashion, hairstyles and boudoir culture. Some time later, I will publish a recording of this show. For us the biggest attraction was dinner in the palace, on Saturday evening, with cameral operatic performances and other entertainments. It was one of our most magical evenings. Now I haveo a lot of beautiful pictures  from the weekned in Mała Wieś and today I present you the second part of it - the time we spent in the garden. The author of the photos is Magdalena Nurzyńska.

fot. Magdalena Nurzyńska
costumes by Atelier Saint-Honore

fot. Magdalena Nurzyńska
gowns by Atelier Saint-Honore, forck by Monsieur Sudavski Atelier


fot. Magdalena Nurzyńska
gowns by Atelier Saint-Honore, forck by Monsieur Sudavski Atelier

fot. Magdalena Nurzyńska
gowns by Atelier Saint-Honore, forck by Monsieur Sudavski Atelier

fot. Magdalena Nurzyńska
frock by Atelier Saint-Honore

fot.Magdalena Nurzyńska

fot. Magdalena Nurzyńska
costume by Atelier Saint-Honore

fot. Magdalena Nurzyńska
costume by Atelier Saint-Honore

fot. Magdalena Nurzyńska
costumes by Atelier Saint-Honore

fot. Magdalena Nurzyńska
costume by Monsieur Sudavski Atelier

fot. Magdalena Nurzyńska
costume by Atelier Saint-Honore

fot. Magdalena Nurzyńska
costumes by Atelier Saint-Honore

fot. Magdalena Nurzyńska
costumes by Magdalena Mazur and Pamela Skrzypczak

fot. Magdalena Nurzyńska
costume by Monsieur Sudavski Atelier

fot. Magdalena Nurzyńska
costumes by Ela Litwiniak

fot. Magdalena Nurzyńska
costumes by Ela Litwiniak

fot. Magdalena Nurzyńska
costumes by Monika Krajewska

fot. Magdalena Nurzyńska
costumes by Atelier Saint-Honore


fot. Magdalena Nurzyńska
costumes by Atelier Saint-Honore and Ela Litwiniak

fot. Magdalena Nurzyńska
costume by Atelier Saint-Honore

 fot. Magdalena Nurzyńska


Pałac Mała Wieś cz. 1

 Ostatni weekend września spędziłam wraz z Towarzystwem Stanisławowskim w Pałacu Mała Wieś pod Warszawą. Pałac wybudowany w latach 80' XVIII wieku, zachował się w zadziwiając dobrym stanie. W niemal wszystkich salach można podziwiać oryginalne, klasycystyczne freski o wysokiej wartości artystycznej. Moją ulubioną była sala pompejańska, malowana w groteski godne Prelsha. Ponad to właściciele pałacu postarali się, żeby zakupić bardzo dobre repliki mebli z XVIII wieku, które cudownie dopełniały nastrój wnętrz. na czterech rogach pałacu, znajdują się oryginalne oficyny zamienione na uroczy, kameralny zespół hotelowy, w którym mieliśmy przyjemność spać i spędzać chwile prywatności. Oczywiście cały kompleks pałacowy położony jest w sporym ogrodzie mieszczącym jeszcze pokaźną oranżerię. Cały ten piękny teren był do naszej dyspozycji w sobotę i niedzielę. W ciągu dnia tradycyjnie tworzyliśmy dioramy dla zwiedzających na trenie ogrodu. Po południ przedstawiliśmy w oranżerii pokaz na temat XVIII-to wiecznej mody, fryzur i kultury buduaru. Za jakiś czas opublikuję nagranie z tego pokazu. Dla nas największą atrakcja była jednak kolacja w pałacu, w sobotę wieczorem, która była uświetniona kameralnymi występami operowymi i innymi rozrywkami. Był to jeden z naszych najbardziej magicznych wieczorów. Uzbierało się też dużo pięknych zdjęć, które relacjonują pobyt w Małej Wsi i dzisiaj publikuję pierwszą ich część - dotyczącą naszej cudownej kolacji. Autorką zdjęć jest Magdalena Nurzyńska.

Last weekend of september I spent with the Towarzystwo Stanisławowskie at the Mała Wieś Palace near to the Warsaw. The palace was built in the 80s of the 18th century, preserved in very good condition. In almost all the rooms you can admire the original, neoclassical frescoes of high artistic value. My favorite was Pompeian room, painted in grotesque in Prelsh style. In addition, the owners of the palace tried to buy very good replica of furniture from the eighteenth century, which miraculously complemented the mood of the interior. At the four corners of the palace, there are original annexes converted into a charming, intimate hotel complex, where we had the pleasure to sleep and spend some time in privacy. Of course, the entire palace complex is located in a large garden, whith a large orangery. All this beautiful area was at our disposal on Saturday and Sunday. During the day we traditionally created dioramas for the visitors in the garden. In the afternoon we presented a show in the orangerie, about 18th-century fashion, hairstyles and boudoir culture. Some time later, I will publish a recording of this show. For us the biggest attraction was dinner in the palace, on Saturday evening, with cameral operatic performances and other entertainments. It was one of our most magical evenings. Now I haveo a lot of beautiful pictures  from the weekned in Mała Wieś and today I present you the first part of it - the dinner in tha palace. The author of the photos is Magdalena Nurzyńska.

fot. Magdalena Nurzyńska
costume by Atelier Saint-Honore

fot. Magdalena Nurzyńska
costume by mme Chantberry - kostiumologia i krawiectw artystyczne oraz Atelier Saint-Honore

fot. Magdalena Nurzyńska

fot. Magdalena Nurzyńska

fot. Magdalena Nurzyńska
costume by Atelier Saint-Honore

fot. Magdalena Nurzyńska
fot. Magdalena Nurzyńska
costume by Atelier Saint-Honore

fot. Magdalena Nurzyńska

fot. Magdalena Nurzyńska

fot. Magdalena Nurzyńska

fot. Magdalena Nurzyńska
costume by Atelier Saint-Honore

fot. Magdalena Nurzyńska
costume by Magdalen Mazur oraz mme Chantberry - kostiumologia i krawiectw artystyczne

fot.Magdalena Nurzyńska

fot.Magdalena Nurzyńska

fot.Magdalena Nurzyńska
costume by Atelier Saint-Honore

fot.Magdalena Nurzyńska
costume by Monsieur Sudavski Atelier

fot.Magdalena Nurzyńska
costume by Monsieur Sudavski Atelier

fot.Magdalena Nurzyńska

fot.Magdalena Nurzyńska
costume by Monsieur Sudavski Atelier

fot. Paweł Małecki
costume by Monsieur Sudavski Atelier

fot.Magdalena Nurzyńska

fot.Magdalena Nurzyńska

fot.Magdalena Nurzyńska

wtorek, 17 października 2017

Pamiątki po królowej

      

Pantofelki Marii Antoniny z lat 80' XVIIIw. Zostały niedawno sprzedane na aukcji prywatnemu nabywcy za 62460 euro
Do naszych czasów przetrwało jeszcze sporo innych pantofli i muletów należących do Marii Antoniny.

         Władcy zazwyczaj nie pozostawiają po sobie zbyt wielu pamiątek w postaci przedmiotów osobistych. Ta zasada dotyczy szczególnie władców francuskich z XVII i XVIII wieku, ponieważ w dobie absolutyzmu, król uosabiający państwo zupełnie literalnie przestawał być osobą prywatną. Wszystkie jego rzeczy: ubrania, akcesoria, drobiazgi (nie mówiąc już o większych sprzętach i nieruchomościach) były własnością państwową, administrowaną przez odpowiednie departamenty dworskie. Raz na jakiś czas (o ustalonej długości odnośnie różnych ruchomości) przedmioty te były utylizowane i wymieniane na nowe. Np. stroje władcy pochodziły zasadniczo z głównego zamówienia składanego raz w roku. Przy tej okazji decydowano czy niektóre (nieliczne) ubiory z poprzedniego zamówienia, będą dalej używane, oraz o sposobie utylizacji pozostałych. Cześć z nich trafiała do skarbców kościelnych, część do różnych osób jako dary. Jednak przeważająca większość tych strojów rozkładana była na czynniki pierwsze i niszczona, by czyjeś pracowite rączki mogły wydobyć z nich wszystkie złote i srebrne nici (te tworzące hafty jak i te w strukturze tkaniny), wszystkie perły i inne cenne elementy, oraz guziki, koronki. Złoto i srebro oddzielano następnie od nici (na która były nawinięte) i przetapiano do ponownego wykorzystania. Ta niezwykła skrupulatność sprawiła, że nie dysponujemy dziś z niestety zachowanymi strojami Ludwików i ich królewskich żon. 
               Zupełnie inaczej było z królową Marią Antoniną, która nie tylko nie była zwolenniczką zasad kierujących maszynerią dworu francuskiego, ale też przyszło jej żyć w czasach  bardzo niespokojnych. Pod koniec jej dni, u progu rewolucji i w jej trakcie, nikt już nie przejmował się rocznymi zamówienia strojów - królowa i tak sprawiała sobie suknie bez opamiętania i kiedy tylko chciała; nikt nie utylizował jej ubiorów z powodów ekonomicznych - bo nawet moda dworska końca XVIII wieku nie często sięgała już po złote nici. A z resztą - Maria Antonina nigdy nie była dobra z ekonomii. Z tego względu, zachowało się sporo pamiątek jeszcze z ostatniego okresu jej "panowania", a jeszcze więcej z okresu jej uwięzienia. Wówczas inaczej już patrzono na osobiste przedmioty monarchini. Już dawno przestały one być narzędziem propagandy, lub własnością państwową (mimo, że zakupione z państwowej kasy). W więzieniu Temple i Conciergerie, wszystko czego dotknęła królowa stawało się jej intymną rzeczą, traktowaną jak relikwia przez monarchistów upodlonych w więzieniach i upokorzonych na emigracji. Pamiątki po Marii Antoninie przechowywano skrzętnie z pokolenia na pokolenie, czcząc je przez całe XIX -te stulecie. Dzięki temu zadziwiającą ich ilość możemy dziś oglądać ze wzruszeniem i refleksją. Kontynuując wczorajszy wpis postanowiłam zaprezentować tu wiele z nich (chyba wszystkich nie sposób) - takich mniej znanych,które powinny zaciekawić zarówno zwolenników jak i przeciwników tej kontrowersyjnej królowej.




 Jeden z ostatnich ubiorów królowej - stanik sukienki żałobnej. Po egzekucji królowa, Maria Antonina otrzymała zgodę na przestrzeganie żałoby i poprosiła o dostarczenie jej czarnego stroju. Przyniesiono jej sukienkę, która należała wcześniej do kogoś innego i była już zniszczona. Królowa sama cerowała i naprawiała ten strój. To w nim prawdopodobnie wystąpiła na swoim procesie. Obecnie stanik tej sukni znajduje się zbiorach prywatnych.


Czepek Marii Antoniny noszony przez nią w więzieniu. Nie jest to ten sam,który miała na sobie w drodze na egzekucję. Jej ostatnie nakrycie głowy było według źródeł wykończone falbaną i udekorowane czarnymi tasiemkami. 


Na zdjęciu ostatni list królowej do madame Elisabeth i skrawek sukni królowej w której została uwięziona. Jest to zatem fragment ostatniego eleganckiego stroju Marii Antoniny, zanim przyszło jej nosić dwie ascetyczne sukienki - czarną - żałobną i białą w której została zgilotynowana. 
Brązowa suknia w łąkowe kwiaty została pocięta od razu po śmierci monarchini i rozesłana w charakterze pamiątek. Nie ma stuprocentowego dowodu, że jest to pamiątka autentyczna, być może taka atrybucja jest tylko tradycją.

Poszetka na listy używana przez Marię Antoninę w Temple. Tradycja przypisuje królowej własnoręczny haft, jest to jednak ewidentnie romantyczna legenda z XIX wieku. Haft jest z pewnością dziełem profesjonalnej pracowni, a do jego wykonania niezbędne było odpowiednie krosno haftarskie. Trudno uwierzyć, że rewolucjoniści dostarczyli królowej do celi krosno haftarskie, jedwabny atłas, jedwabne nici i sztywniki, tylko po to aby mogła sobie wykonać modny pokrowiec na listy.
Do naszych czasów zachowało się więcej rożnego rodzaju jedwabnych portfeli, poszetek, torebek, zdobionych haftem, których własność przypisuje się Marii Antoninie.



Złoty pierścień z inicjałami i włosami Marii Atoniny, który należał do markizy de Soucy - guwernantki dzieci Francji.



Włosy Marii Antoniny w oprawie podarowane przyjaciółce - księżnej de Lamballe z dopiskiem "Tylko śmierć może przerwać naszą przyjaźń".


Stanik sukni z lat 80' lub początku lat 90' XVIII wieku należący do Marii Antoniny, który po jej śmierci jako pamiątka został wysłany do arystokracji na emigracji w Anglii.



Aby porzucić ponury nastrój, na koniec zamieszczam jeszcze przykłady dwóch ubiorów królowej, z czasów gdy nikt na dworze nie spodziewał się wybuchu rewolucji. Powyżej suknia dworska, którą królowa nosiła w latach 80' XVIII wieku. Atłas jedwabny w kolorze kości słoniowej dekorowany klasycystycznym haftem z motywem zwisających wstęg i bukietów z kwiatów i piór. Poniżej stanik sukni ceremonialnej z pistacjowej tafty, który Maria Antonina nosiła jako nastolatka.



wachlarz Marii Antoniny w muzeum Carnavalet


Prezentowane w tym poście przedmioty stanowią tylko niewielką część pamiątek, jakie zachowały się po królowej Marii Antoninie. Zachęcam do buszowania w sieci w poszukiwaniu innych. Możemy znaleźć między innymi listy królowej, więcej medalionów z jej włosami, kilka par butów, szatlenkę, porcelanę z której korzystała, odtworzone wnętrza jej komnat w Wersalu i Petit Trianon, próbnik tkanin jej sukien, oraz tkaniny zaprojektowane do jej apartamentów. Zachowały się też przedmioty związane z jej najbliższymi. Zwłaszcza sporo ubiorów należących do małoletniego Ludwika XVII.