niedziela, 15 października 2017

Rocznica śmierci królowej Marii Antoniny

       
Alexandre Kucharski - Maria Antonina we wdowim stroju w więzieniu Temple

        224 lat temu na placu Rewolucji w Paryżu, została zgilotynowana królowa Maria Antonina. Z tej okazji postanowiłam napisać kilka słów o ostatnich dniach życia tej bardzo dziś popularnej postaci historycznej i o okolicznościach jej śmierci. 
       Maria Antonina, nigdy nie była dla mnie inspiracją i według mnie jako królowa nie zapisała się pozytywnie na kartach historii. A jednak ostatnie miesiące i dni jej życia, jej śmierć są szalenie wzruszające i ukazują ją w zupełnie innym świetle. 
    Ta oderwana od rzeczywistości, mało inteligentna, frywolna, lekkomyślna i egoistyczna dziewczyna, która nigdy nie poświęcała się refleksji nad swoją rolą jako królowej i nad sprawami państwowymi, nagle gwałtownym wiatrem historii została porwana w nurt okrutnej i tragicznej rewolucji. Z początku zupełnie zaskoczona takim rozwojem wypadków, nierozumiejąca całej sytuacji, podejmowała wiele nieodpowiedzialnych decyzji. Dopiero w wiezieniu na skutek traumatycznych doświadczeń, zarówno tych dotyczących losu narodu jak i tych osobistych tragedii, postawa królowej uległa diametralnej zmianie. 

Medaliony z włosami Marii Antoniny, Ludwika XVI i Ludwika XVII


Przód i tył medalionu z włosami Marii Antoniny - oprawa medalionu wykonana w połowie XIX wieku.

      Wyobraźmy sobie wrażliwą kobietę, rozpieszczaną, wychowaną w "cieplarnianych warunkach", której jedynym zmartwieniem była niedoskonała relacja z mężem. Nigdy nie zaznała żadnego niedostatku, wszystkie jej kaprysy były spełniane, jej życie było bajką, otaczali ją przyjaciele, problemy małżeńskie kompensowała sobie udanym, romantycznym związkiem z kochankiem, spełniała się jako matka, a przy tym z powodzeniem wymigiwała się od wszelkich obowiązków na które nie maiła ochoty. Ta kobieta, raptownie i w bardzo krótkim czasie doświadczyła cierpień, które nawet rozłożone na lata złamałyby niejedną dojrzałą osobę. Znieważana i atakowana, straciła wszystkich przyjaciół i ukochany dom. Cała jej rodzina, wraz z małymi dziećmi trafił do więzienia w urągających warunkach. Nieustannie była światkiem przemocy i okrucieństwa. Wreszcie zamordowano jej męża, który mimo wszystko był jej bliskim przyjacielem, do którego była bardzo przywiązana i wzajemnie się szanowali. Potem odseparowano ją od jej małych jeszcze dzieci i nie miała o nich żadnych wieści. Miała przecież pełne prawo podejrzewać najgorsze. 
         W tych warunkach królowa o dziwo nie straciła zmysłów. Ciężkie przeżycia umocniły jej ducha i stały się bodźcem do rozpoczęcia jej niezwykłej przemiany.
        W więzieniu Temple królowa odcięta od rozrywek zaczęła czytać książki. Podobno nie robiła tego przez całe swoje wcześniejsze życie. Warto wspomnieć, że Maria Antonina nigdy nie lubiła się uczyć, brakowało jej podstawowego wykształcenia, a wszelkie wysiłki intelektualne męczyły ją. Tym bardziej zaskakujące jest, że lektury, które wybierała w więzieniu były podobno bardziej poważne niż rozrywkowe. Być może Maria Antonina poszukiwała sensu i wyjaśnienia tej straszliwej sytuacji, w której się znalazła. Być może powróciły do niej też dawno zapomniane i lekceważone rady i przestrogi matki - cesarzowej Marii Teresy. To wszystko, w połączeniu z traumatycznymi przeżyciami i podjętą praca intelektualną sprawiły, że lekkomyślna księżniczka odkryła po niewczasie swoje błędy i chyba pierwszy raz zrozumiała swoja role jako królowej. Moim zdaniem to właśnie w więzieniu Maria Antonina stała się prawdziwą królową Francji - dumną, mądrą, świadomą. Jaka szkoda, że dopiero wtedy, być może gdyby nastąpiło to wcześniej, losy Francji potoczyłyby się jeszcze nieco inaczej. 

fragment sekretnego listu, który miał przyczynić się do potajemnego uwolnienia królowej z więzienia. 

       Ostatnie momenty życia Maria Antonina spędziła w więzieniu Cnciergerie - przedsionku gilotyny. Stefan Zweig pisze, że trzymana była w ciemnicy i zabrano jej wówczas książki i przybory do pisania. Całkiem osiwiała, z resztą większość włosów straciła, a jej twarz mimo, że miała dopiero 37 lat, przypominała twarz staruszki. Ten sam biograf twierdzi, że królowa w tych warunkach prawie całkiem oślepła. Mimo to, do końca nie upadła na duchu.
          Proces królowej - wdowy Capet (dynastia Burbonów to boczna linia rodu Kapetyngów) toczył się przed Komitetem Ocalenia Publicznego, a w roli prokuratora wystąpiła jedna z ohydnych kreatur rewolucji - Fuque Terwil. Oskarżono ją o spisek przeciwko Francji, deficyt skarbu, doprowadzenie do masowego głodu, sprzeniewierzanie majątku państwowego. Poza spiskiem, królowa faktycznie była współwinna zarzucanych jej zbrodni. Podobno w czasie procesu była milcząca, aż do czasu, gdy oskarżono ją o cudzołóstwo z własnym synem - małoletnim Ludwikiem XVII, co oczywiście było bzdurą wymyśloną dla zohydzenia wizerunku monarchini. Wtedy królowa w rozpaczy odezwała się do obecnych na sali kobiet wyrażając swoje oburzenie. 
Po czternastogodzinnej rozprawie, w czasie której nie podano jej nawet szklanki wody, ogłoszono wyrok śmierci. Wyczerpana królowa, napisała potem swój ostatni list adresowany do swojej szwagierki - księżniczki Elisabeth. List ten nie został nigdy dostarczony, ale był czytany na głos wśród rewolucjonistów. 


Ostatni list Marii Antoniny, napisany do księżniczki Elżbiety, który przetrwał do naszych czasów.

(...) Śmierć, na którą mnie właśnie skazano nie jest haniebną – chyba że dla zbrodniarzy – ale pozwoli mi dołączyć do Pani brata. Niewinna jak on, pragnę wykazać się podobną niezłomnością w swych ostatnich chwilach. Jestem spokojna - spokojem tych, którzy mają czyste sumienie ; żal mi ogromnie opuszczać me biedne dzieci. Wie Pani, że istniałam tylko dla nich i dla Pani, moja dobra i czuła siostro. Pani, która przez przyjaźń swoją poświęciłaś wszystko by być z nami, w jakiej pozycji Panią zostawiam!
Dowiedziałam się dzięki moim obrońcom, że moja córka została z Panią rozdzielona. Niestety! Biedne dzieciątko, nie mam odwagi napisać, że nie dostanie już ode mnie żadnego listu. Nie wiem nawet, czy list ten dotrze do Pani. Przyjmij Pani moje błogosławieństwo dla nich obu. Mam nadzieję, że pewnego dnia, gdy będą już dorośli, będziecie mogli być razem i cieszyć się Pani czułą opieką.
Niech nigdy nie zapomną lekcji, które tak usilnie im wpajałam, że zasady i sumienne wykonywanie obowiązków są podstawą ich życia, zaś przyjaźń i zaufanie podstawą szczęścia ; że moja córka, przez wzgląd na swój wiek, powinna wspomagać swego brata radą, wynikającą z większego doświadczenia i przyjaźni ; zaś syn mój otoczy swą siostrę wszelką troską i opieką, na jakie stać przyjaźń ; i w końcu, że nie zapomną, bez względu na to w jakiej pozycji się znajdą, iż prawdziwe szczęście można odnaleźć tylko w jedności ; niech biorą z nas przykład. Ile pocieszenia dała nam Pani przyjaźń w momentach smutku ; ile podwójnie odczuwanego szczęścia jest w chwilach radości, gdy możemy je przeżywać z przyjacielem ; gdzie może być ono droższe niż w gronie własnej rodziny? Niech mój syn nie zapomni nigdy ostatnich słów swego ojca, który powtarzał mu bez ustanku: nigdy nie szukaj zemsty za naszą śmierć. (...)
fragment listu w tłumaczeniu Moniki Pęczkowskiej

          Ostatnia noc przed śmiercią była dla Marii Antoniny bezsenna - spędziła ją cerując i prasując swoją ostatnią suknię. Królowa miała dwie sukienki w czasie uwięzienia: czarną - żałobną, noszoną na co dzień, która była już tak zniszczona, że nie nadawała się do użytku i białą - w dużo lepszym stanie. Być może była to suknia fartuchowa. W dniu egzekucji wdowa Capet miała na sobie jeszcze chustę fichu i prosty czepek z białego płótna z dodatkiem czarnych tasiemek. 
           O świecie czekało ją niemiłe zaskoczenie: zamiast karocy, której się spodziewała, że podobnie jak Ludwika XVI zawiezie ją na szafot, zastała tylko zwykły wózek katowski - słynną kibitkę, którą wszyscy skazańcy rewolucji udawali się na miejsce kaźni. Miało to być kolejnym poniżeniem dla znienawidzonej królowej. Kibitka posuwała się powoli przez gęsty tłum rzucający obelgi. Maria Antonia nie zwracała jednak na to uwagi, wypatrując bacznie kogoś na górnych piętrach mijanych kamienic. Monarchini szukała wzrokiem kapłana, a gdy go wreszcie dostrzegła, ten gestem dał jej znak rozgrzeszenia. Była to umówione potajemnie, a zaświadczył o tym w swoich pamiętnych kat rewolucji Sanson. 

Rysunek autorstwa Davida przedstawia królową na kibitce wiedzioną na szfot. Tłumaczenie opisu według Moniki Pęczkowskiej:

Portret Marii Antoniny, królowej Francji, prowadzonej na katusze, narysowany piórem przez Davida, obserwatora eskorty, ustawionego w oknie z obywatelką Jullien, żoną reprezentanta Julliena, od którego otrzymałem ten rysunek.

      Na szafocie królowa zachowywała się dumnie, dzielnie i spokojnie. Jej ostatnie słowa zanotowane przez Sansona miały brzmieć: "Żegnajcie dzieci, idę do ojca". Po odcięciu jej głowy, pokazywano ją tłumowi, który podobnie jak po śmierci Ludwika XVI, garnął się do królewskich szczątków. Wiele osób wyciągało chusteczki by zanurzyć je w królewskiej krwi. Nawet rewolucja nie zdołała zatrzeć wiary w świętość i cudowność tych relikwii. 

Rysunek odciętej głowy królowej autorstwa Davida. Tłumaczenie opisu wg. Moniki Pęczkowskiej:

Ten rysunek piórem, przypisywany Jacques’owi Louisowi Davidowi, stanowi jedną z niewielu istniejących ilustracji przedstawiających ścięcie Marii Antoniny. Rysy twarzy i zastosowana technika przedstawiają liczne podobieństwa do rysunku Davida przechowywanego w Luwrze, „Maria Antonina wiedziona na szafot”. David był naocznym świadkiem egzekucji. Autorem komentarzy przy obrazku jest prawdopodobnie Gracchus Babeuf.




Woskowa podobizna odciętej głowy Marii Antoniny z kolekcji Madame Tussaud

          Podobno odcięta głowa królowej podczas obnoszenia jej wśród gapiów, nagle otworzyła oczy, czym wywołała grozę i milczenie zebranego tłumu. 
         Szczątki królowej spoczęły w masowym grobie ofiar gilotyny na cmentarzu św Magdaleny. Po restauracji Burbonów w 1815 roku, ekshumowano je wraz ze szczątkami Ludwika XVI i przeniesiono królewskiej krypty Saint Denis.



Informacje w tym poście oparłam przede wszystkim na dwóch polecanych pozycjach:

"Maria Antonina" Stefan Zweig
"Sanson. Zapiski kata miasta Paryża" w opracowaniu Edwarda Radzińskiego

3 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

  2. I like your site and content. thanks for sharing the information keep updating, looking forward for more posts. Thanks
    บุนเดสลีกา

    OdpowiedzUsuń