czwartek, 26 listopada 2015

chinoiseries XVII w

Przypadkowo natknęłam się na bardzo ciekawy portret panny de Montmorency autorstwa Mignadra. Obraz powstał w końcówce XVII wieku i jest jednym z najstarszych wizerunków w stylu chinoiseries jakie widziałam. Czytałam o tym, że damy z kręgu pani de Montespan urządzały dla Ludwika XIV bankiety w stylu chińskim, na których wzorowała się również słynna margrabina Sybilla Augusta von Baden Baden. Wiadomo, że w czasie tych bankietów nie tylko używano chińskiej porcelany, ale również oprawa wnętrz i stroje miały nawiązywać do Dalekiego Wschodu. Jak dokładnie wyglądały te stylizacje? - tego jednak nie wiedziałam. Stylizacje pseudo tureckie, bliskowschodnie, zdarzały się często na portretach z tego okresu, ale chińskie elementy łatwiej znaleźć w ikonografii XVIII wieku. Uważam ten portret za niezwykle rzadki i interesujący, a całą stylizację za wyjątkowo oryginalną i pomysłową. Jest ona utrzymana w duchu barokowej zmysłowości, w stylu przypomina kostium sceniczny i trudno powiedzieć, czy w ogóle taki ubiór istniał rzeczywiście i na jaką okazję był noszony, czy też jest dziełem imaginacji portretowanej damy i kreatywności malarza (nie stroniącego od egzotyzmów). tego nigdy się prawdopodobnie nie dowiemy, bo jak już wielokrotnie wspominałam, najbardziej wymyślne suknie, rodzące tyle spekulacji kostiumologicznych - nie przetrwały do naszych czasów i nie mamy tez dowodów w postaci dokumentów na ich istnienie. Abstrahując od tego problemu, zachwyca mnie to co widzę na obrazie. Młoda dziewczyna ubrana jest w cieniutką, jedwabną koszulę, na którą narzuciła luźną orientalizującą szatę (negliż?) przypominającą banyan, ale wykonany z bardzo cienkiego jedwabiu w kolorze intensywnie żółtym. Być może jest to słynna, egzotyczna żółcień indyjska, ale warto pamiętać, że kolor ten również kojarzył się z Chinami. Na przełomie XVII i XVIII wieku, żółte jedwabie sprowadzane z Chin, zwłaszcza adamaszki do wystroju wnętrz, były szalenie modne i oczywiście kosztowne. Angielska Arystokracja, która w szczególności lubowała się w tych tkaninach, dla tego egzotycznego snobizmu, gotowa była wydać fortunę i czekać nawet kilka lat na transport przez morze żółtych, chińskich adamaszków do ich kosmopolitycznych sypialni. I chociaż kolor żółty mógł wywoływać nie tylko chińskie konotacje w barokowej modzie, to w przypadku tego portretu, nie możemy mieć wątpliwości, ponieważ całości stylizacji dopełnia bardzo oryginalna dekoracja w postaci gorseciku i rękawów wierzchnich. Te potraktowane w stylu kostiumu teatralnego elementy, zostały wykrojone z chińskiej tkaniny. Błękitno białe hafty na brzoskwiniowym jedwabiu - to klasyka chińska, popularna na przestrzeni kilku wieków i nie można jej pomylić z niczym innym. Prawdopodobnie gorsecik i rękawy sukni zostały skrojone ze sprowadzonej do Europy chińskiej szaty lub tapiserii. To na prawdę ciekawa i rzadka w ikonografii tego czasu stylizacja. A poniżej załączam kilka przykładów chińskich haftów w tym stylu:





3 komentarze:

  1. jak to się czasy zmieniają, niegdyś chińskie towary to luksus, dziś popularna "chińszczyzna" kojarzona w wiekszości z bylejactwem, jednak w rzeczywistości chińskie przedmioty i kultura jako całość to dobry smak, co widać w tym pieknym obrazie, który Pani wyszukała

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jednak do tej pory Chiny są jedwabniczym potentatem. Bardzo chciałbym znaleźć się kiedyś w Hongkongu gdzie mają tekstylne centrum

      Usuń
  2. całkiem przypadkiem szukając nici trafiłam do raju :D

    OdpowiedzUsuń