(zobacz też :DYPLOM PART I)
Ponieważ mój film dyplomowy inspirowany jest obrazem Watteau, częścią jego opisu będzie interpretacja obrazu:
Wersja w Luwrze
Antoinne Watteau
namalował "Odjazd na wyspę Cyterę" dwukrotnie – jedna
wersja znajduje się w Luwrze, a druga w zbiorach berlińskich. Ta
druga bywa tytuowana przez niektórych historyków sztuki, jako
powrót z Cytery. Osobiście uważam ten obraz za gorszy, a
traktowanie go jako "powrót", za niewłaściwe, ponieważ
całkowicie odbiera sens przedstawionym wydarzeniom. Przełomowe
znaczenie obrazu, polega właśnie na tym, że z Cytery nie ma już
powrotu. To przeczucie musiało wywrzeć na artyście tak silne
wrażenie, że sięgnął po ten sam temat dwa razy.
Nizaleznie od istnienia
berlińskiej wersji, interesuje mnie przede wszystkim obraz z Luwru.
Jest ponadczowy i proroczy, tworzący go artysta – wizjoner,
jasnowidz, zajmuje postawę twórcy romantycznego, czytającego w
tajemnych kartach losu i odbierający emocjonalnie to czego inni nie
dostrzegają. Umieścił w swoim dziele tajmenicę, nie dokońca
rozwikłaną, mroczne przeczucia i melancholię, które stoją w
potężnym kontraście z tym, co widać na obrazie na pierwszy rzut
oka. A wszytsko to długo przed epoką romantyzmu i to we Francji.
Czas w którym powstał
obraz, jest kluczem do jego interpretacji. Watteau namalował go w
1717 roku – dwa lata po śmierci Króla Słońce. Dla Francji, a w
dalszej konsekwencji, dla całej Europy, był to mement niezwykłego
przesilenia. Zarazem był to jeden z tych przełomów, które
dostrzegaja jedynie wybitne i przewidujące przyszłość umysły, a
lekceważone przez ogół społeczeństwa. Rok piętnasty rozpoczął
osiemnaste stulecie i nowy styl rokoko w sposób niepokojący i pełen
dwuznaczności. Wielki pogrzeb łączył się z odejściem z dworu
wszystkich, którzy miali znaczenie dla zmarłego króla, w tym
madame de Maintenon i całej jej koterii. Osoby te usuneły się na
prowincję i do klasztorów co znamionowało koniec pewnej epoki. A
jednak żałoba była przestrzegana wyjątkowo niechętnie i lud wraz
z regentem – libertynem, raczej świętował chucznie nadejście
nowych czasów niż opłakiwał przeminięcie starych. Nstapił okres
balów i zabaw ludowych, odbywających się tak często i tak
gorączkowo, jakgdyby był to ostatni moment pochwycenia życia przed
końcem świata. Potem taniec zajmował przez całe stulecie ważne
miejsce w kulturze. Menuet i inne ceremonie dworskie stały się
reliktem utrzymywanym jeszcze w Wersalu, lecz tańce i zabawy
rokokowe cechował juz zupełnie inny duch – swobody i beztroski.
Tańczono kadryla i bawiono sie w ciuciubabkę w lesie, przy
fontannie, nad jeziorem, w pawilonie, a nie w popmpatycznej sali
balowej. Taniec stał się niezwykle często podejmowanym tematem
przez malarstwo, inspirował Watteau, Lancreta, Fragonarda, de Troy'a
i innych artystów francuskich i włoskich. Ta niepochamowana żądza
zabawy, beztroski i wolności, była początkiem procesu
zmierzającego w strone krwawej rewolucji. Rok piętnasty jako
początek tego procesu, jest wskazywany niezwykle często i zgodnie
zarówno przez historyków, jak historyków sztuki i obyczajowości.
Wydaje się że taniec odegrał szczególną rolę w tym czasie i nie
opuścił sceny, nawet wtedy, gdy pojawiła się na niej gilotyna.
Te nastroje doskonale
wyczuł Watteau, który żył tak krótko, że nie doczekał nawet
rządów Ludwika XV. Nie mógł więc wiedzieć jak potoczą się
dalsze losy świata, ale jego sławne dzieło, świadczy o wyjątkowej
wrażliwości i intuicji artysty. Taniec występuje na większości
jego obrazów, również i na "Odjeździe na Cyterę", ale
nie emanuje z nich radość której możnaby oczekiwać po podobnej
scenie. Jest w nich pewien niepokój i zaduma. Czyżby
ten taniec pastelowych, szeleszczących jedwabi, był w istocie
bardzo subtelnym rodzajem tańca śmierci? Biorąc pod uwagę
nihilistyczne, skrajnie materiualistyczne i pesymistyczne prądy
filozoficzne końca wieku, można przypuszczać, że jest w tym wiele
prawdy. Wszak u schyłku wieku miało miejsce inne słynne zjawisko,
które przeszło do historii pod nazwą bals des victimes,
w którym śmierć grała rolę
prawdziwego wodzireja i dyktatora mody...
Co
prawda, tytułowa Cytera jest wyspą wiecznej miłości i
szczęśliwości, zaczerpniętą z modnej komedii francuskiej tego
okresu. Dla Watteau ten cel podróży wydaje się być jednak tylko
złudzeniem. Świadczy o tym wiele elementów obrazu, między innymi
niepowtarzalny nastrój. Szereg par w stylu fetes galantes
oczekuje w parku na łódź, która dopiero dobiła do brzegu,
prowadzona przez amorki. Pary te, udają się w stronę brzegu
tańcząc, niektórzy dopiero podnoszą się z łąki, ale nie ma tu
dynamizmu cechującego zwykle sceny taneczne. Brak również
zmysłowego erotyzmu, którym posługiwali się w podobnych scenach
miłosnych inni artyści tego czasu. Postaci z obrazu Watteau nie
śpieszą się, niekórzy wyraźnie wachają się ponaglani przez
amorki. Cechuje je specyficzna nostalgia, na ich twarzach maluje się
zaduma. Patrząc dłużej na całą kompozycję, mamy nie tylko
poczucie niepokoju, ale również pewnego rodzaju braku. Jest on
wywołany specyficznym wyborem chwili, jakiego zazwyczaj dokonywał
ten malarz. Mimo że uwieczniał sceny tańca i zabawy, wybierał
momenty zawieszenia, gdy muzyka przestaje na chwilę grać, a rozmowy
zamierają; postaci odwracają głowy. Jest to ten moment w którym
ustepuje rozbawienie i następuje refleksja.
Trzymające się za
ręce i patrzące gdzieś w bok postaci Watteau, odgrywają przed
bogami rozkoszy spektakl swego zagubienia.
Jean
Starobinski O wynalezieniu wolności str. 70
Ten
przedziwny nastrój wynika zapewne z poczucia braku możliwości
powrotu z wyspy. Jest ona przecież jedynie symbolem nowej epoki,
która jako sztandar wybrała sobie domenę Wenus. Opuszczanie parku,
jest pożegnaniem starego świata, który minie na zawsze tak jak
czas. Nowy świat, chodź pociąga radością i wolnością, jest
niepewny i trudno przewidzieć co się kryje za jego obietnicami.
Złudność Cytery, Watteau podkreśla złudną perspektywą, której
właściwie brak. Wydawałoby się, że za brzegiem rzeki rozciąga
się głębia planów rozległej panoramy parkowej, ale w
rzeczywistości na obrazie widzimy tylko dwa plany: pierwszy, bardzo
przestrzenny, zajmują fetes galantes na łące pod drzewem, a
drugi jest płaski i przypomina horyzont malarski niczym w teatrze.
Wyspa miłości jest jedynie dekoracją, o czym bohaterowie wydarzeń
niebawem się przekonają.
Siła
obrazu kryje sie właśnie w jego proroczości, jest początkiem
klamry domykającej znamienne stulecie, którego akcja rozgrywa się
między dwoma rodzajami tańca. Ten pierwszy uwiecznił i nadał mu
znaczenie Watteau, ten drugi przyniesie siedemdziesiąt lat później
rewolucja. "Odjazd na Cyterę" jest więc prawdziwie
romantycznym toworem artysty, obdarzonego niezwykłym światłem
wizji i zajmuje wyjątkowe miejsce w hisotorii nie tylko malarstwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz