niedziela, 17 lutego 2013

Dyplom part II: Odjazd na Cyterę interpretacja obrazu


 (zobacz też :DYPLOM PART I)

Ponieważ mój film dyplomowy inspirowany jest obrazem Watteau, częścią jego opisu będzie interpretacja obrazu:


 Wersja w Berlinie
Wersja w Luwrze

Antoinne Watteau namalował "Odjazd na wyspę Cyterę" dwukrotnie – jedna wersja znajduje się w Luwrze, a druga w zbiorach berlińskich. Ta druga bywa tytuowana przez niektórych historyków sztuki, jako powrót z Cytery. Osobiście uważam ten obraz za gorszy, a traktowanie go jako "powrót", za niewłaściwe, ponieważ całkowicie odbiera sens przedstawionym wydarzeniom. Przełomowe znaczenie obrazu, polega właśnie na tym, że z Cytery nie ma już powrotu. To przeczucie musiało wywrzeć na artyście tak silne wrażenie, że sięgnął po ten sam temat dwa razy.
Nizaleznie od istnienia berlińskiej wersji, interesuje mnie przede wszystkim obraz z Luwru. Jest ponadczowy i proroczy, tworzący go artysta – wizjoner, jasnowidz, zajmuje postawę twórcy romantycznego, czytającego w tajemnych kartach losu i odbierający emocjonalnie to czego inni nie dostrzegają. Umieścił w swoim dziele tajmenicę, nie dokońca rozwikłaną, mroczne przeczucia i melancholię, które stoją w potężnym kontraście z tym, co widać na obrazie na pierwszy rzut oka. A wszytsko to długo przed epoką romantyzmu i to we Francji.
Czas w którym powstał obraz, jest kluczem do jego interpretacji. Watteau namalował go w 1717 roku – dwa lata po śmierci Króla Słońce. Dla Francji, a w dalszej konsekwencji, dla całej Europy, był to mement niezwykłego przesilenia. Zarazem był to jeden z tych przełomów, które dostrzegaja jedynie wybitne i przewidujące przyszłość umysły, a lekceważone przez ogół społeczeństwa. Rok piętnasty rozpoczął osiemnaste stulecie i nowy styl rokoko w sposób niepokojący i pełen dwuznaczności. Wielki pogrzeb łączył się z odejściem z dworu wszystkich, którzy miali znaczenie dla zmarłego króla, w tym madame de Maintenon i całej jej koterii. Osoby te usuneły się na prowincję i do klasztorów co znamionowało koniec pewnej epoki. A jednak żałoba była przestrzegana wyjątkowo niechętnie i lud wraz z regentem – libertynem, raczej świętował chucznie nadejście nowych czasów niż opłakiwał przeminięcie starych. Nstapił okres balów i zabaw ludowych, odbywających się tak często i tak gorączkowo, jakgdyby był to ostatni moment pochwycenia życia przed końcem świata. Potem taniec zajmował przez całe stulecie ważne miejsce w kulturze. Menuet i inne ceremonie dworskie stały się reliktem utrzymywanym jeszcze w Wersalu, lecz tańce i zabawy rokokowe cechował juz zupełnie inny duch – swobody i beztroski. Tańczono kadryla i bawiono sie w ciuciubabkę w lesie, przy fontannie, nad jeziorem, w pawilonie, a nie w popmpatycznej sali balowej. Taniec stał się niezwykle często podejmowanym tematem przez malarstwo, inspirował Watteau, Lancreta, Fragonarda, de Troy'a i innych artystów francuskich i włoskich. Ta niepochamowana żądza zabawy, beztroski i wolności, była początkiem procesu zmierzającego w strone krwawej rewolucji. Rok piętnasty jako początek tego procesu, jest wskazywany niezwykle często i zgodnie zarówno przez historyków, jak historyków sztuki i obyczajowości. Wydaje się że taniec odegrał szczególną rolę w tym czasie i nie opuścił sceny, nawet wtedy, gdy pojawiła się na niej gilotyna.
Te nastroje doskonale wyczuł Watteau, który żył tak krótko, że nie doczekał nawet rządów Ludwika XV. Nie mógł więc wiedzieć jak potoczą się dalsze losy świata, ale jego sławne dzieło, świadczy o wyjątkowej wrażliwości i intuicji artysty. Taniec występuje na większości jego obrazów, również i na "Odjeździe na Cyterę", ale nie emanuje z nich radość której możnaby oczekiwać po podobnej scenie. Jest w nich pewien niepokój i zaduma. Czyżby ten taniec pastelowych, szeleszczących jedwabi, był w istocie bardzo subtelnym rodzajem tańca śmierci? Biorąc pod uwagę nihilistyczne, skrajnie materiualistyczne i pesymistyczne prądy filozoficzne końca wieku, można przypuszczać, że jest w tym wiele prawdy. Wszak u schyłku wieku miało miejsce inne słynne zjawisko, które przeszło do historii pod nazwą bals des victimes, w którym śmierć grała rolę prawdziwego wodzireja i dyktatora mody...
Co prawda, tytułowa Cytera jest wyspą wiecznej miłości i szczęśliwości, zaczerpniętą z modnej komedii francuskiej tego okresu. Dla Watteau ten cel podróży wydaje się być jednak tylko złudzeniem. Świadczy o tym wiele elementów obrazu, między innymi niepowtarzalny nastrój. Szereg par w stylu fetes galantes oczekuje w parku na łódź, która dopiero dobiła do brzegu, prowadzona przez amorki. Pary te, udają się w stronę brzegu tańcząc, niektórzy dopiero podnoszą się z łąki, ale nie ma tu dynamizmu cechującego zwykle sceny taneczne. Brak również zmysłowego erotyzmu, którym posługiwali się w podobnych scenach miłosnych inni artyści tego czasu. Postaci z obrazu Watteau nie śpieszą się, niekórzy wyraźnie wachają się ponaglani przez amorki. Cechuje je specyficzna nostalgia, na ich twarzach maluje się zaduma. Patrząc dłużej na całą kompozycję, mamy nie tylko poczucie niepokoju, ale również pewnego rodzaju braku. Jest on wywołany specyficznym wyborem chwili, jakiego zazwyczaj dokonywał ten malarz. Mimo że uwieczniał sceny tańca i zabawy, wybierał momenty zawieszenia, gdy muzyka przestaje na chwilę grać, a rozmowy zamierają; postaci odwracają głowy. Jest to ten moment w którym ustepuje rozbawienie i następuje refleksja.

Trzymające się za ręce i patrzące gdzieś w bok postaci Watteau, odgrywają przed bogami rozkoszy spektakl swego zagubienia.
Jean Starobinski O wynalezieniu wolności str. 70

Ten przedziwny nastrój wynika zapewne z poczucia braku możliwości powrotu z wyspy. Jest ona przecież jedynie symbolem nowej epoki, która jako sztandar wybrała sobie domenę Wenus. Opuszczanie parku, jest pożegnaniem starego świata, który minie na zawsze tak jak czas. Nowy świat, chodź pociąga radością i wolnością, jest niepewny i trudno przewidzieć co się kryje za jego obietnicami. Złudność Cytery, Watteau podkreśla złudną perspektywą, której właściwie brak. Wydawałoby się, że za brzegiem rzeki rozciąga się głębia planów rozległej panoramy parkowej, ale w rzeczywistości na obrazie widzimy tylko dwa plany: pierwszy, bardzo przestrzenny, zajmują fetes galantes na łące pod drzewem, a drugi jest płaski i przypomina horyzont malarski niczym w teatrze. Wyspa miłości jest jedynie dekoracją, o czym bohaterowie wydarzeń niebawem się przekonają.
Siła obrazu kryje sie właśnie w jego proroczości, jest początkiem klamry domykającej znamienne stulecie, którego akcja rozgrywa się między dwoma rodzajami tańca. Ten pierwszy uwiecznił i nadał mu znaczenie Watteau, ten drugi przyniesie siedemdziesiąt lat później rewolucja. "Odjazd na Cyterę" jest więc prawdziwie romantycznym toworem artysty, obdarzonego niezwykłym światłem wizji i zajmuje wyjątkowe miejsce w hisotorii nie tylko malarstwa.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz