sobota, 31 marca 2012

MALWEINA

Olbrzymie uprzemysłowienie produkcji nici, tkanin, pasmanterii i samych ubiorów w XIX wieku, przyczyniło się do zastosowania wielu innowacji, które miały za zadanie nie tylko przyśpieszyć proces powstawania wyrobów, ale również obniżyć ich cenę. Zaowocowało to np. wprowadzeniem sztucznych barwników do produkcji tkanin w latach 50'. Nigdy wcześniej nie stosowano farbowania chemicznego. Dotychczasowe barwniki uzyskiwano z różnych źródeł naturalnych, które zmieniały się zależnie od epoki. Były to przeróżne substancje pochodzenia roślinnego, mineralne, a nawet wytwarzane z robaków. Pozyskiwanie pigmentów było trudne, a ich koszty wysokie. Niektóre źródła barwników trzeba było sprowadzać z dalekich krajów. Skolonizowanie terenów azjatyckich, Australii i Ameryki, umożliwiło Europejczykom lepszy dostęp to tych rzadkich pigmentów. Mimo wszystko ceny tkanin jednego rodzaju były zróżnicowane, ich wysokości zależały od koloru w tym samym stopniu, co od gatunku i rodzaju samego materiału.
Wprowadzenie barwników sztucznych, powoli zrewolucjonizowało rynek włókienniczy. Pierwszym z nich była malweina pozwalająca farbować tkaniny na fioletowo. Dawała bogatą paletę kolorów od jasno lawendowego po prawie czarny fiolet używany również w żałobie. Następnie wprowadzono również inne kolory: zielenie, niebieskości, czerwienie i żółcienie. Rodzaje barwników wciąż się mnożyły. Dzięki nim do naszych czasów przetrwały ubiory wiktoriańskie w kolorach zachwycająco intensywnych i jaskrawych, a nie wyblakłych jak stroje ze wcześniejszych epok. Oryginalną barwę strojów dawniejszych można niekiedy zobaczyć jedynie na lewej stronie, zagięciach, czy wnętrzu kieszeni, a czasem wcale. Jaskrawe suknie wiktoriańskie zachwycają natomiast żywością koloru i czasami sprawiają wrażenie współczesnych wariacji na temat mody historycznej. 
Pierwszy barwnik - malweina był wyraźnie najpopularniejszy i być może najtańszy. Uderzający jest procent strojów kobiecych w lat 50', 60' i 70' XIX w odcieniach fioletu. Ich ilość znacznie przewyższa suknie w innych kolorach.








czwartek, 29 marca 2012

Opis strojów ślubnych Ludwika XV i Marii Leszczyńskiej

Odnawiam sobie właśnie dawną lekturę, którą czytałam przed laty i natrafiłam na opis, który zupełnie wyparował z mojej pamięci. Dziwię się, że nigdzie go nie wypisałam i dotąd nigdzie nie wykorzystałam. Teraz zamieszczam tutaj fragmenty z antologii literatury francuskiej autorstwa Żeleńskiego "Mózg i Płeć" II tom:

Była mowa o tym, alby odprawić zaślubiny cicho, bez wielkiego zbytku, ale panowie dworscy nie zgodzili się na to, alby nie mieli wystąpić w paradnych strojach i pończochach ze szczerozłotej nici. Przepych rozwinięto szalony. Ludwik XV, piękny jak obrazek, we wspaniałej sukni ze złotego brokatu z diamentowymi guzami, promieniał radością. Królowa mimo, że nieładna, ujęła wszystkich uprzejmością i nieśmiałym wdziękiem. Miała ciężki płaszcz z fiołkowego aksamitu, a na ciele istny pancerz z drogich kamieni. Ogon jej królewskiego płaszcza miał dziewięć łokci długości; niosły go księżniczki krwi. 
Tadeusz Boy Żeleński Mózg i Płeć tom II str. 59 PIW Warszawa 1957

Krótki opis i pod kontem kostiumologicznym całkiem nieprofesjonalny, bo nie w sukni był Ludwik, ale w szustokorze i nie z guzami, ale z guzikami. Pończochy całe ze złota są też mało prawdopodobne, ale kto wie. Prędzej uwierzyć można, że były złotem haftowane przy szwie na kostkach. Ów pancerz z klejnotów królowej, to zapewne biżuteryjny bawet, zupełnie powszechny wśród wysokiej arystokracji jako uzupełnienie sukni ceremonialnej. 
Rysunki autorstwa Meissonniera - projekty broni paradnej dla arystokracji na okazję uroczystości zaślubin Ludwika XV i Marii Leszczyńskiej 

sobota, 24 marca 2012

JANET ARNOLD

Janet Arnold jest autorką najlepszych opracowań wykrojów historycznych, które wydała w kilku tomach podzielonych na epoki od renesansu do końca XIX wieku. Jest pasjonatką z olbrzymią wiedzą, która przeszukując magazyny wielu muzeów angielskich, własnoręcznie sporządzała dokładne rysunki zbiorów. Na podstawie swoich analiz wykonała dziesiątki krojów konkretnych obiektów, które są podstawowym źródłem wiedzy dla rekonstruktorów, oraz krawców filmowych i teatralnych. Chociaż jej prace mają już bez mała pół wieku, cieszą się wciąż wielkim uznaniem i zainteresowaniem. Nie straciły też nic ze swego profesjonalnego poziomu w obliczu nowszych opracowań. Piszę dziś o tym, ponieważ zachęcam do skorzystania z jej książek, które można pobrać w wersji PDF z kont na portalu chomikuj.pl Będzie to przydatne nie tylko dla tych, którzy chcą wykonać dobrą rekonstrukcję, ale przede wszystkim dla każdego, kto w ogóle interesuje się historią ubioru. Trudno zrozumieć formę zabytkowych strojów, ich przestrzenność, proporcje i sposób funkcjonowania, jeżeli brak podstawowej wiedzy o ich konstrukcji. Dlatego zachęcam do analizy krojów.


piątek, 23 marca 2012

Rekonstrukcja Homeau Marii Antoniny

Polecam fajne filmiki, jeden o rekonstrukcji Homeau, w którym są też pokazane rysunki projektowe innych obiektów w ogrodach Petit Trianon, oraz drugi o samych ogrodach, oraz o pałacyku, na ostatnim widać ogrody petit trianon od góry i wnętrza.


sobota, 17 marca 2012

Alexander Roslin

Był jednym z najlepszym malarzy portretów w XVIII wieku. Niezrównany talent dał mu wstęp na wszystkie dwory Europy i Rosji. Malował arystokrację i koronowane głowy pod wpływem fascynacji dziełami Francoisa Bouchera, jednak wg. mnie przewyższył swego mistrza. Obrazy Rosilina są o wiele ciekawsze, w niezrównany sposób pokazują twarze, fryzury i tkaniny. Boucher umiał natomiast malować tylko panią de Pompadour. Jej twarz nadawał wszystkim innym kobietom i mężczyznom figurującym na jego obrazach. Był ponad to niewolnikiem swej własnej konwencji. Roslin malował natomiast portrety zindywidualizowane i pełne najlepszego wyczucia rokokowej galanterii. Jego obrazy pochodzą z kilku dziesięciu lat twórczości, jednak zamieszcza tylko te z połowy wieku, które przedstawiają najlepszy moment rozkwitu francuskiego stylu w modzie i elegancji - drugą fazę rokoko, dojrzałego pod opieką pani de Pompadour.













prośba o pomoc

Witam,
jeżeli ktokolwiek wie w jakim muzeum znajduje się  ten justaucorps, będę wdzięczna za przekazanie mi tej informacji.

Stylizacje ponadczasowe

Fragment książki nad którą obecnie pracuję:


(...) Wspomniane ilustracje przedstawiają realistyczne ubiory i dokumentują prawdziwą modę dworską z czasów w których powstały. Portrety malarskie, znacznie różnią się od nich pod tym względem. Na większości z nich, zwłaszcza kobiecych, nie zobaczymy dam w sukniach mantua i czepkach fontange. Płótna te przedstawiają zmysłowe boginie otoczone kłębiącymi się jedwabiami z żywych, kontrastowych kolorach, które otulają swobodnie ich gorsety, lub same koszule. Bajeczne draperie otulają te damy niczym płaszcze i peleryny unoszone podmuchami wiatru i spięte niedbale biżuteryjnymi klamrami. Koszule zsuwają się nieraz z ramion, lub odsłaniają dekolt. Na głowach mają modne fryzury bez czepków, za to dekorowane wstążkami i perłami. Asystują im czarnoskórzy paziowie i egzotyczne zwierzęta. Z cała pewnością taka stylizacja nie miała wiele wspólnego z rzeczywistą modą dworską, ale przyjęła się jako konwencja portretów w dobie silnych inspiracji egzotyzmem i wprowadzenia płaszczowych szat wschodnich zamiast krępującej, rozczłonkowanej odzieży postrenesansowej. Miały nadać postaciom pozory ponadczaswości sięgając do skojarzeń z boginiami, czy nimfami antycznymi z połączeniu z elementami orientalnej zmysłowości. Konwencja ta dotyczyła zwłaszcza portretów kobiecych, zaś za odpowiednik męski można uznać portret intelektualisty w banyanie, często przy pracy, lub otoczonego książkami. Styl ten upowszechniał się mniej więcej od połowy XVII wieku i był bardzo popularny w kolejnym stuleciu, szczególnie w malarstwie angielskim. Wynikało to z różnic w pdejsciu portrecistów do przedstawienia postaci we Francji i Anglii, które było już w tym czasie bardzo skrystalizowane. Francuskie portrety skupiają sie na detalu ubioru, a twarze przedstawiają konwencjonalnie. W Anglii natomiast istotne było pokazanie sfery uczuciowej zgodnie z prądami sentymentalizmu. Modny strój z nagromadzeniem pięknych detali, miał zakłócać naturalny blask bijący z twarzy.

Reynolds przestrzegał przez zbyt drobiazgowym przedstawieniem szczegółów ubioru, lub konkretnych rodzajów tkanin, gdyż groziło to naruszeniem harmonii wizerunku i było nie do pogodzenia ze wzniosłością stylu. Mistrz zalecał strój łączący ogólną aluzję do starożytności klasycznej [postrzeganej wówczas jako coś najbardziej uniwersalnego], z pewnymi elementami aktualnej mody (zwłaszcza fryzurą)dla lepszego oddania podobieństwa, jako że do widza przemawia to co jest mu znane z codziennego doświadczenia.
Małgorzata Możdżyńska – Nawotka Od Zmierzchu do Świtu,historia mody balowej str. 49

Portrety te przedstawiają zarazem ducha późnego baroku i kwintesencję upodobań estetycznych, nie zawsze możliwych do zrealizowania w codziennym dworskim życiu. Ich styl zachwyca i inspiruje, czego najlepszym przykładem są genialne kostiumy autorstwa Yvonne Sassinot de Nesle w filmie Vatel z 2000 roku w reżyserii Rolanda Joffe. Przepych i ekstrawagancja otaczające króla, są tam wykreowane zwłaszcza przez kostiumy nawiązujące stylistycznie do portretów z przełomu wieków. Dało to efekt niezrównany, z całą pewnością lepszy, niż przy próbie odtworzenia ubiorów realistycznych z ciężkimi frędzlami na tkaninach grubych niczym kotary.








konstrukcje unoszące suknie angielskie na lędźwiach

Suknia a la anglaise wyróżnia się położeniem głównego akcentu na jej tył. Plecy i przód stanika krojone są skromnie i nie przyciągają uwagi, podobnie jak uproszczone rękawy, często brak mankietów zwłaszcza pod koniec XVIII wieku i skromny przód spódnicy, który w modzie codziennej zazwyczaj nie był niczym dekorowany. Cała uwaga skupia się na tylnej części sukni wierzchniej poniżej odcięcia stanika. Jest ona w tym miejscu gęsto plisowana, a plisy rozdziela na środku spiczaste wykończenie pleców, albo płasko wpuszczone i starannie zaprasowane na płasko fałdy (pozostałość po kroju sukni mantua z końca XVII wieku). Te podzielone pół plisy szczególnie elegancki wygląd zyskiwały, gdy były unoszone lekko do góry, a przez to ich wypukłość uwydatniona, dzięki pewnym usztywnieniom umieszczanym pod spodem. Nie wiele z tych konstrukcji zachowało się w muzealnych zbiorach i o dziwo trudno znaleźć o nich informacje w książkach kostiumologicznych. 
 MFA - poduszki wypychane, obszyte płótnem woskowanym, do wiązania na biodrach pod suknią.

Metropolitan Museum - tył gorsetu z wszytymi na stałe poduszkami z płótna drukowanego w indyjskie wzory.
MFA - rozłożony gorset używany jako stanik do spódnicy, z przodu wiązany wstążkami w drabinkę echelle. z tyłu wbudowane płócienne wałki do unoszenia sukni.
 Kobiety w strojach angielskich, przyjmowały pozę przegiętą do przodu, dzięki czemu uwypuklenie spódnicy z tyłu było jeszcze bardziej podkreślone. Często wyginały też rękę do tyłu i unosiły nią fałdy sukni jeszcze wyżej.
 Kolekcja prywatna tył sukni a la anglaise lata 80'
Metropolitan Museum tył sukni a la anglaise lata 80'

piątek, 16 marca 2012

les incroyables et merveilleuses

W połowie lat 90' XVIII wieku, po terrorze jakobińskim wytworzyła się we Francji grupa ekscentrycznych dandysów zwanych incroyables, otaczających się specyficznymi kobietami - merveilleuses. Byli to ci, którzy ocaleli z rewolucji, oparli się śmierci i prześladowaniom. Wychowani w luksusie i elegancji zmierzchu rokoko, młodzi ludzie nazywani byli złotą młodzieżą. Po trudnych doświadczeniach jakie przyniosła im historia, stanęli przed nową rzeczywistością. Wobec wszechogarniającego zniszczenia, niebezpieczeństwa, niepewności jutra i okropieństw jakie widzieli, wpadli w nastrój dekadencji, rezygnacji i czarnego humoru. Każdy z nich stracił kogoś w rodzinie, wszyscy byli w żałobie, ale w momencie upadku terroru, dali się porwać ponurym balom, zwanym balami skazańców, lub ofiar. Paryż tańczył na swoich gruzach, a twarze młodzieży wykrzywiały coraz bardziej groteskowe wyrazy. Wytworzył się najpierw styl a la victim. Noszono czerwone nitki na szyjach, albo czerwone szarfy wiązane na torsie i pozdrawiano się ruchem głowy tak wystylizowanym, by kojarzył się z dekapitacją. W uszach noszono kolczyki w kształcie gilotyny. 
Następna fazą tego szaleństwa i dekadencji była wyjątkowo kosztowna i dziwaczna moda, która miała sprawiać wrażenie nędzy, szaleństwa i choroby. Incroyables nosili stroje szalenie zindywidualizowane, projektowane często przez siebie i specjalnie zamawiane. Wszystko było groteskowe, obskuranckie i dziwaczne. Cylindry z naderwanym denkiem, lub wgniecione, bicorny ekstremalnie wysokie, podszewka kieszeni wywleczona na wierzch. Włosy nosili w uczesaniach a la psie uszy, w warkoczach, lub kokach czesanych na kształt ubikacji w więzieniach ofiar czekających na egzekucje. U szach wielkie kolczyki. Lubili fraki z szalenie wysokim stanem i kołnierzami wykładanymi o szerokości przekraczającej szerokości ich ramion. wysokość tych kołnierzy sięgała zaś uszu, ale szyje obwiązywali chustkami (poszerzając je tak, że nie było żadnego zwężenia pod brodą) jeszcze wyżej, czasem aż pod nos. Pod frakami nosili kamizelki bardzo krótkie i fantazyjnie, z równie wielkimi kołnierzami, czasem po kilka na raz i wówczas kołnierzy było co nie miała a każdy w innym kolorze i wzorze. Dominowały kontrastowe i krzykliwe paski. Olbrzymie guziki jak u klaunów, zbyt długie ogony fraków, o które się potykali i pończochy w pasy lub inne zwariowane wzory nadawały im wygląd jeszcze niedostatecznie ekstrawagancki, ponieważ uzupełniali je pozami i akcesoriami. Najważniejszym gadżetem były maczugi i kije, którymi mogli bronić się na niebezpiecznej ulicy w czasie bezprawia. Ale nie były to sękate badyle z lasu, lecz wystylizowane laski z egzotycznego drewna, rzeźbione przez wprawnych rzemieślników i lakierowane. 
Chodzili w dziwaczny sposób, udając że są chorzy, szaleni, lub maja garba. Na twarzach nosili grube okulary chociaż nie byli ślepi. W dodatku spotykali sie w paryskich kawiarniach, czyniąc sobie w niektórych z nich bazy i tam zrzeszali się w bandy podobne do gangu z "Mechanicznej Pomarańczy" - równie groteskowe, dziwaczne i niebezpieczne. Byli grubiańscy i szyderczy, a ich kochanki, młode paryżanki - odważne i nieprzyzwoite. Były w tej samej sytuacji co oni i w podobnych nastrojach. Ubiór ich nie był aż tak szalony, lecz również kontrowersyjny. Sukienki proto empirowe, unosiły do góry i chodziły zgarbione. Pod nimi nie nosiły pończoch i pokazywały gołe nogi od pół uda w dół. Piersi często odsłaniały, a na głowach nosiły dziwaczne czepki, przypominające karykatury bonetów budek. Niekiedy udawały staruszki i wiązały szyje równie grubo i wysoko chustkami, jak ich towarzysze. 
Styl o którym mowa, należy na najciekawszych i najdziwaczniejszych w historii ubioru. Trudno powiedzieć które konkretnie obiekty muzealne, mogły należeć do tych, którzy go kultywowali, ale znamy dziś wiele rycin, które przedstawiają modę szaloną, mającą nastrój tańca śmierci, lub balu przed apokalipsą.









































 Kostium Russella Branda (z lewej) w ekranizacji "Burzy" Szekspira inspirowany ubiorami incroyable i a la victime