Włosy ludzki nie wzbudzały w dawnych czasach takiego obrzydzenia jak dzisiaj. Nie przejmowano się zarazkami, ani pochodzeniem tych włosów, co zaskakuje, ponieważ bardzo często pozyskiwano je ze zwłok, a te jak łatwo się domyśleć, jeśli nie miały w sobie zaraźliwej choroby, to przynajmniej bakterie rozkładu. Nie znano wówczas tak skutecznych sposobów dezynfekcji jak dziś, podejrzewam, że nie zawsze oczyszczano je w ogóle. Dlatego zadziwia mnie szeroki wachlarz zastosowania tego specyficznego materiału. Wyrabiano z nich nie tylko peruki i treski, oraz włosy dla lalek, ale również biżuterię (nie tylko żałobną, ale również bransolety, które jak pisze Sebastian Mercier, wywoływały liszaje), również haftowano włosami i robiono z nich koronki. Z jednej strony przeraża mnie te precedens, ale z drugiej fascynuje i gdyby takie włosy, były odpowiednio spreparowane, nie maiłabym nic przeciwko, żeby używać przedmiotów z nich wykonanych. Dwa przykłady koronek w V&A z XVIIw:
Według opisów tych obiektów, były one noszone na nadgarstku, jako bransolety, ale z uwagi na delikatność, zapewne były naszyte na pasek tkaniny, co również dawałoby ładne tło. Zapewne miało to również wymiar wanitatywny, na co wskazuje ciekawy wierszyk, umieszczony również w opisie na stronie V&A, w którym jest mowa o odsłoniętym grobie kochanków, gdzie jeden ze szkieletów ma na sobie bransoletę z włosów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz