Kontynuując zamieszczam dziś wybór błękitnych strojów z NATIONAL TRUST COLLECTIONS. Wśród tych eksponatów zdecydowanie dominują błękitne spódnice - petticoat (wybrałam tylko dwie, ponieważ oczywiście wszystkie są niemal identyczne, a nieduże zdjęcia dostępne na stronie muzeum nie pozwalają zagłębić się w wypikowane na nich różnorodne wzory, które jednakże w myśl angielskiej prostoty i tak w większości są prostymi rąbami). Pierwsza z nich datowana jest na 1785, a druga 1740-70. Szczerze mówiąc nie wiem na jakiej podstawie można datować tego rodzaju spódnice, w ciągu tylu dekad nie zmieniały się. Być może autorzy tego datowania mieli na ich temat jakieś szczegółowe informacje.
Dużo ciekawszy jest drugi obiekt który tu wrzuciłam - to nie do końca uszyta, lub rozebrana na części dla potrzeb konserwacji błękitna, broszowana srebrem suknia a la francaise, wraz ze spódnicą. Jest podobna do niebieskiej tkaniny jaką wrzucałam już wcześniej i porównywałam do sukni na jednym z obrazów Liotarda. Jest datowana na lata 50 - 60, tak samo jak z resztą ów obraz Liotarda, można więc uznać że tego typu tkaniny reprezentowały jeden z bardziej wyrafinowanych trendów tego okresu. Zestawienie błękitu Marii Antoniny z delikatnym srebrnym wzorem, jest niezwykle eleganckie a zarazem nowoczesne. To zupełnie świeże w tamtych czasach spojrzenie na wytworność, którą wcześniej identyfikowano zazwyczaj z nadmiarem, przepychem i "gęstością"wzoru. Poza tym uwielbiam tego typu eksponaty - niedokończone stroje, haftowane panele, nie wycięte przez krawca itd. Nie pokazuje się ich w książkach, ani na wystawach, można się z nimi zapoznać tylko buszując w muzealnym magazynie, albo skrzętnie przeglądając galerie online, które są prawdziwym błogosławieństwem. Zawdzięczam im dużo więcej wiedzy niż książkom, które nigdy nie opisują wszystkiego i ze zrozumiałych względów zamieszczają zbyt mało ilustracji, a te które są, przedstawiają tylko najbardziej reprezentatywne przykłady. Ciekawią mnie natomiast te ubiory zabytkowe, które wymykały sie modzie. Stroje biednych ludzi, wersje prowincjonalne, eksponaty ekstrawaganckie, rzadko spotykane tkaniny i rozwiązania, ubiory sztukowane itd. Te znaleziska zawsze wywołują u mnie wypieki na twarzy.
Na koniec wrzuciłam jeszcze dwa błękitne fraki, pierwszy datowany na 1790-1800, a drugi, 1780-90. Ten drugi ma oczywiście wykładany kołnierzyk, jest postawiony z zaniedbania, gdyż tego rodzaju zdjęcia mają z reguły dość techniczny charakter. Błękit Marii Antoniny tak "gęsto" występuje wśród angielskich zborów, że podobnie jak we wczorajszym poście zastanawiam się czy inspiracje modowe, nawet w latach 70' XVIII wieku, miały kierunek z Francji do Anglii czy na odwrót. Pomijając anglomanię, która oczywiście już tych czasach odbiła na modzie swoje silne piętno, sądziłam dotąd uparcie, że kolorystyka i większość fasonów popularnych w latach 70' była czysto francuska. Teraz się nad tym zastanawiam...
to jeden z najpiekniejszych kolorów. Maria Antonina miała gust,poza tym uwielbiam połączenia złota z bielą.takie eleganckie rococo
OdpowiedzUsuńNo tak, ja też lubię te kolory, z resztą widać po oprawie tego bloga:)
UsuńKolor jest niesamowity, faktycznie!
OdpowiedzUsuń